W nazywaniu ważny jest olimpijski spokój

Gala z okazji nadania patrona Szkole Podstawowej nr 66 w Fordonie nie odbędzie się, bo szkoła wybrała dla siebie niewłaściwą nazwę. To znaczy „Bydgoskich Mistrzów Olimpijskich” brzmi dobrze i taki patron (zbiorowy) może przynieść szkole wyłącznie chwałę. Tyle że diabeł tkwi w szczegółach i ratuszowi urzędnicy dopatrzyli się w proponowanej nazwie zbyt dużego podobieństwa do „Bydgoskich Olimpijczyków”. Szkoła z takim patronem (zbiorowym) już w Bydgoszczy istnieje, z tego też powodu prezydent miasta zakwestionował wybór szkolnej społeczności, a przygotowana już feta w „66” została odwołana.
<!** reklama>

Jak się dowiadujemy, szkoła postanowiła na takie dictum znaleźć patrona z innej parafii. Sformułowanie adekwatne, bo jednym z kandydatów jest śp. ksiądz Zygmunt Trybowski. Ma on silnych konkurentów w postaci „Kawalerów Orderu Uśmiechu” i „Uczestników Misji Pokojowych”. Niezły zawrót głowy. Zobaczymy, jaka propozycja zwycięży w majowym głosowaniu. Ja jednak chciałbym nieśmiało zauważyć, że trochę to wszystko wyniknęło z urzędniczego czepialstwa. Bo przecież „Bydgoscy Olimpijczycy” to dalibóg nie to samo co „Bydgoscy Mistrzowie Olimpijscy”. Tych ostatnich mamy zaledwie troje: Roberta Sycza (dwukrotny złoty medalista) oraz Teresę Ciepły i Zdzisława Krzyszkowiaka. Grupa bydgoskich sportowców, która w olimpiadzie wzięła udział, jest znacznie liczniejsza. Ale spuśćmy zasłonę miłosierdzia na czepialstwo. Ważne, by patron był godny tego miana.