- Nie chcę zasiłku, chcę tylko normalnie żyć - mówi pan Marek, którego zmiana stopnia niepełnosprawności pozbawiła pracy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 133575" sub="- Zostałem ukarany za to, że stając przed komisją nie udawałem - mówi pan Marek Fot. Dariusz Bloch">Pan Marek od kilku lat choruje na stwardnienie rozsiane. W 2006 lekarze orzecznicy uznali, że stopień jego niesprawności jest umiarkowany. W czerwcu stanął przed komisją, która stwierdziła, że stan zdrowia pana Marka poprawił mu się na tyle, by dać mu stopień „lekki”.
- Przez takie orzeczenie straciłem pracę... Codziennie rano zastanawiam się, czy wstanę z łóżka, czy dojdę do łazienki. Nie chcę zasiłku, chcę w miarę swoich możliwości normalnie żyć - tłumaczy pan Marek. - Pracowałem w markecie, byłem kasjerem. To nie było łatwe, a jednak otrzymywałem nagrody. Mogłem utrzymać rodzinę.
Pan Marek pracował dzięki pewnej firmie, która pomaga osobom niepełnosprawnym.
- Firma ta zatrudnia tylko tych, którzy mają wyższy stopień niepełnosprawności, więc musieli mnie zwolnić. Teraz nie robię nic - wyjaśnia pan Marek i dodaje: - Zostałem ukarany za to, że walczę, za to, że stając przed komisją nie udawałem. Z dumą powiedziałem, ile mogę przejść bez odpoczynku. Stwardnienie to choroba nieuleczalna. Jestem szczęśliwy! Udało się zatrzymać jej rozwój. Nie poddaję się. Nie używam kul, nawet wtedy, kiedy czuję silny ból. Innym młodym ludziom chorym tak jak ja tłumaczę, że można normalnie żyć.
<!** reklama>Pan Marek odwołał się od decyzji orzeczników. Bez skutku. Lekarze zespołu wojewódzkiego także uznali, że rozwój choroby został zahamowany. Teraz pan Marek przygotowuje pozew do sądu.
- Nie poddam się, nigdy! - mówi.
Pan Marek nie jest jedynym bydgoszczaninem, który czuje się pokrzywdzony. Kontrowersje wzbudza np. orzekanie niepełnosprawności u dzieci (alergie, astma). Dzieci, dzięki troskliwości swoich rodziców, odzyskują zdrowie. Choć wymagają dalszego leczenia, przestają być niepełnosprawne i tracą prawo do zasiłku pielęgnacyjnego.
Natomiast lekarze, szefowie komisji...
- Stopień niepełnosprawności w przypadku stwardnienia rozsianego przyznaje się zgodnie ze standardami i zależności od stwierdzonych objawów neurotycznych - wyjaśnia Barbara Fryckowska, przewodnicząca Powiatowego Zespołu do spraw Orzekania o Niepełnosprawności. - Decydujący głos należy do lekarza przewodniczącego składu orzekającego.
PZOON zatrudnia 23 lekarzy orzeczników, z których: 17 posiada drugi stopień specjalizacji, 10 jest doktorami nauk medycznych, natomiast jeden posiada tytuł doktora habilitowanego.
- Nie mamy żadnego wpływu na decyzję komisji - podkreśla Barbara Fryckowska. Jednocześnie zapewnia, że orzeczenia na pewno wydawane są rzetelnie.
Komisje PZOON nie mają nic wspólnego z orzecznikami ZUS-u, którzy decydują m.in. o przyznawaniu świadczeń rentowych. Od decyzji lekarzy PZOON przysługuje odwołanie do wojewódzkiego zespołu, a następnie do sądu.
Orzeczenie o niepełnosprawności potrzebne jest m.in. po to, by uzyskać ulgi podatkowe, znaleźć zatrudnienie, dostać zasiłek pielęgnacyjny, otrzymać dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na likwidację barier architektonicznych lub ulgę w abonamencie telefonicznym. Oczywiście, wartość świadczeń zależna jest od rodzaju schorzenia i stopnia niepełnosprawności.
Warto wiedzieć
- Od drugiej połowy września rodzice niepełnosprawnych dzieci (z wadami serca, schorzeniami neurologicznymi i narządów ruchu) mogą ubiegać się o kartę parkingową. Podstawą do uzyskania tego przywileju jest odpowiednie orzeczenie komisji PZOON.