Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W muzeum wody nie leją

Justyna Tota
Tomasz Sypniewski stał się już specjalistą od wyszukiwania rzadkich eksponatów, takich jak na przykład wózek do czyszczenia przewodów kanalizacyjnych
Tomasz Sypniewski stał się już specjalistą od wyszukiwania rzadkich eksponatów, takich jak na przykład wózek do czyszczenia przewodów kanalizacyjnych Justyna Tota
Blisko 500 eksponatów z różnych zakątków Polski i Europy, ponad 20 tysięcy odwiedzających, ścieżki ekologiczne i kulturalne atrakcje - to dorobek dwóch lat Muzeum Wodociągów w Bydgoszczy.

Skąd w naszych kranach bierze się woda? Jak działa wodociąg? Ilu ludzi i maszyn musi wykonać ciężką i żmudną pracę, by każdy w domu miał wodę nadającą się do spożycia? Pomysł, by pokazać wszystko to, czego na co dzień nie widać i nad czym większość z nas nawet się nie zastanawia, zrodził się kilka lat temu. Postanowiono przywrócić życie dawnym obiektom, które niegdyś służyły - wieży ciśnień i hali pomp, tworzącym Muzeum Wodociągów w Bydgoszczy.
W sobotę minęły dwa lata, odkąd otwarto Galerię Wieży Ciśnień. Odrestaurowany budynek w walentynki odwiedziło blisko 200 osób - głównie zakochanych par, chcących zrobić sobie zdjęcie na tarasie widokowym. Goszczący w wieży ciśnien wspólnie stworzyli jej obraz (zdjęcie poniżej). Na drugim piętrze na zwiedzających czekała wystawa malarska, a na pierwszym - stała ekspozycja wyposażenia dawnych łazienek i wodociągów.

W muzeum wody nie leją
Justyna Tota

W podróżach za rzadkimi eksponatami
- W naszych zbiorach mamy co najmniej kilkanaście unikatowych eksponatów. Mieliśmy już zapytania od kilku firm, które chciały produkować hydranty lub włazy na wzór tych z początku XX wieku, a nasze muzeum jest jedynym w Polsce, w którym można znaleźć takie elementy - mówi z dumą Tomasz Sypniewski, opiekun naukowy Muzeum Wodociągów, który ma dar pozyskiwania historycznych urządzeń z różnych zakątków, nie tylko w kraju. Kilka dni temu pan Tomasz wrócił ze Stanisławowa w obwodzie zachodniej Ukrainy, skąd przywiózł przedwojenny polski właz kanalizacyjny. Parę miesięcy wcześniej podobny nabytek udało się pozyskać z Lwowa. W obu przypadkach nie obyło się bez przygód.

- W Stanisławowie, gdy właz mieliśmy już w samochodzie, straszono nas policją i zakazano wywożenia czegokolwiek, a jeden z właścicieli nieruchomości oburzony krzyczał: „Polaczki
najpierw wywożą zabytki, za co wpuszczą nas do Unii Europejskiej”. Z kolei we Lwowie, kiedy pracownicy tamtejszych wodociągów przyjechali na umówione miejsce, by wykopać dla nas zabytkowy właz, z samochodu nagle wyskoczyło dwóch mężczyzn z kamerą lokalnej telewizji, zaczęli dociekać, dlaczego i dla jakiego muzeum element ma być przekazany. Dopiero interwencja prezesa lwowskich wodociągów u władz miasta, które zadzwoniły do telewizji, uspokoiła sprawę - relacjonuje Tomasz Sypniewski. - Z ukraińską Izbą Wodociągową współpracujemy, m.in., przy nowych technologiach, a tamtejsi pracownicy wodociągów są nam bardzo przychylni, ale część społeczeństwa, niestety, patrzy na nas z zacietrzewieniem.

Znaleziska, które początkowo są zagadką, zdarzają się też w regionie. - W wodociągach w Świeciu znaleźliśmy przedmiot, o którym nikt nie umiał powiedzieć do czego służył. Dopiero po analizie fotografii z bydgoskich wodociągów odkryliśmy, że to wózek do czyszczenia przewodów kanalizacyjnych wraz z różnymi szczotkami, które dopasowywało się do wielkości i kształtu kanału. Ten eksponat to unikat na skalę kraju - dodaje pan Tomasz. I przy okazji wyjaśnia jeszcze inne, ciekawe zjawisko: - Mamy w naszych zbiorach dwa hydranty: jeden z napisem „Danzig”, czyli Gdańsk, który pozyskaliśmy z Gołdapi, a drugi - napisem „Breslau” (Wrocław), który znaleźliśmy niedaleko Karpacza. Dlaczego tam? Okazuje się, że małe miejscowości kupowały w wielkich odlewniach nadprodukcję serii dla dużych miast, bo to było tańsze niż zamawianie własnych wzorców. Dlatego właśnie w małych miastach znaleźliśmy hydranty z Gdańska i Wrocławia, których od lat 50. XX wieku w ogóle już nie można było uświadczyć, bo je po prostu usunięto.
Jak przyznają pracownicy bydgoskich Wodociągów , muzealne zbiory są też atrakcyjne dzięki bydgoszczanom, którzy chętnie przekazują swoje „starocie”.

W hali pomp w Lesie Gdańskim atrakcją jest możliwość wejścia do piętrowego kanału wodno-ściekowego z końca XIX wieku. Ze względów bezpieczeństwa jest to naziemna imitacja, którą mogą zwiedzać nawet dzieci.
Muzeum Wodociągów to jednak nie tylko historia, to przede wszystkim edukacja. Oprócz filmów i animacji obrazujących obieg wody czy proces jej uzdatniania, są dwie ścieżki ekologiczne: pierwsza - przy oczyszczalni ścieków w Fordonie (przy dorzeczu Wisły), gdzie od wiosny do jesieni odbywają się „zielone lekcje”, i druga - ścieżka na Czyżkówku, na terenie stawów infiltracyjnych, w lesie.
Jakości naszej wody nie doceniamy czy po prostu mało o niej wiemy?
Bydgoskie wodociągi nadal będą stawiać na uświadamianie zarówno najmłodszych, jak i dorosłych mieszkańców, jak ważna jest w naszym życiu zdrowa i czysta woda.
- A taką właśnie wodę, najwyższej jakości, mamy w Bydgoszczy - zapewnia Stanisław Drzewiecki, prezes MWiK. - Woda płynąca z bydgoskich kranów nie tylko jest tak czysta, że nadaje się do bezpośredniego spożycia, bez przegotowania, ale dodatkowo jest bardzo bogata w minerały. W centrum miasta mamy kanał i rzekę, których wody odpowiadają wymogom kąpieliska, czyli mają pierwszą klasę czystości. To są standardy niespotykane nawet w innych krajach. Standardy, którymi powinniśmy się szczycić! Bydgoszczanie wciąż mają jednak głęboko zakodowane opinie z lat 60. i 70., że wodę z kranu przed spożyciem trzeba koniecznie zagotować. To błędne myślenie. Być może także wynikające z tego, że mieszkańcy miasta wciąż za mało wiedzą o tym, co zrobiliśmy, jaki był zakres zrealizowanych przez MWiK inwestycji i jakie one przyniosły efekty. Dlatego teraz chcemy o tym częściej mówić i pokazywać nasze dokonania- dodaje prezes Drzewiecki.

Żukiem do muzeum!
W edukacji z pewnością sprzyjać będzie fakt, że Muzeum Wodociągów znalazło się już na Szlaku Wody, Przemysłu i Rzemiosła TeH2O. Pomocny może się też okazać stary samochód marki Żuk z lat 70. ub. wieku.
- Starym Żukiem (z oryginalnymi częściami i z siedzeniami z tyłu) kiedyś jeździli pracownicy wodociągów, teraz jest restaurowany w naszym warsztacie - zdradziła nam Alicja Gołata. – Chcemy nim obwozić mieszkańców i turystów po naszych obiektach, czyli do hali pomp, wieży ciśnień oraz ujęcia wody na Czyżkówku, żeby ludzie wiedzieli, skąd ta woda bierze się w kranie i że pracują na to nie tylko ludzie, ale i ogromne maszyny.

Więcej kultury dla każdego
Muzeum Wodociągów zamierza też rozszerzyć swoją ofertę kulturalną, tym bardziej że coraz więcej muzyków zabiega o koncerty w Hali Pomp, której muzyczną wizytówką jest Festiwal Muzyki Kameralnej „Muzyka u Źródeł”. Nie brakuje też artystów chcących wystawiać swe prace w Galerii Wieży Ciśnień (grafik wernisaży jest już ustalony na cały rok!). Nowością będą cykliczne dni tematyczne - pierwsza odsłona 22 marca Dzień Wody, kolejne imprezy w Dzień Matki, Dzień Ojca i Dzień Dziecka. Będą też „Debiuty Wieży”, czyli szansa
dla amatorów.
W najbliższą sobotę, tj. 21 lutego Muzeum Wodociągów zaprasza na wydarzenie szczególne – mowa o wernisażu wystawy pt. „Polacy w Legii Cudzoziemskiej”. Będą unikatowe eksponaty, fotografie, mundury, prywatna korespondencja, a także wyjątkowi goście i promocja dwóch książek. Więcej o wernisażu tej wystawy w piątkowym Afiszu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty