Gdy wyjeżdżałem z domu na derbowy mecz siatkarek Pałacu z Budowlanymi Toruń, Piotr Żyła właśnie wykonał swój drugi skok, otwierając drugą serię „drużynówki” na MŚ w Lahti.
Polacy mieli sporą przewagę nad pozostałymi reprezentacjami, ale w tej chwili karty miał zamiar rozdawać wiatr. Jednak na naszych nie było mocnych. To, co zaczął Żyła, skończył z przytupem Kamil Stoch.
W hali w Belgradzie, gdzie nasi lekkoatleci walczyli o kolejne medale ME, niespodzianek pogodowych spodziewać się nie można było. Tam zawodnik mógł przegrać tylko z własnymi słabościami. Nie dopadły one Polaków, m.in. bydgoszczan Pawła Wojciechowskiego (brąz w piątek) oraz Marcina Lewandowskiego i Igy Baumgart (po złocie w niedzielę).
W ten weekend okazało się, że jesteśmy potęgą w skokach narciarskich i w „królowej sportu” (przynajmniej w hali).
A co do siatkarskich derbów... Podziwiam wiernych kibiców Pałacu, którzy wybrali mecz w Łuczniczce zamiast emocji przed TV. Ja na przegrane derby wybrałem się z obowiązku. Ale czego się nie robi dla dobra sprawy.
Kolejne ligowe derby szykują się w ekstraklasie koszykarek. Prawdopodobna para w play-off, to Energa Toruń - Artego Bydgoszcz. A tu wszystko może się zdarzyć...