Rozmowa z autorem powieści „W ogrodzie wspomnień”, która jest zapisem niezwykle dramatycznych losów pisarza od wybuchu II wojny światowej do czasów obecnych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 143774" sub="Józef Wawroń często spotyka się z uczniami świeckich szkół i opowiada im o swoich niezwykłych wojennych przeżyciach / Fot. Marek Wojciekiewicz">Kiedy wybuchła II wojna światowa był Pan jeszcze dzieckiem, jak to się stało że Pamięta pan te czasy tak dokładnie ?
Miałem 11 lat kiedy wybuchła ta straszna wojna, mieszkaliśmy wtedy we wsi Sokołówka na Wołyniu. To co się wtedy działo odcisnęła się bardzo mocno w mojej pamięci. Życie w ciągłej niepewności powodowało, że dorastaliśmy w błyskawicznym tempie. W 1941 kiedy Niemcy zajęli Wołyń, sytuacja polskich rodzin staje się bardzo trudna. Z jednej strony Niemcy, z drugiej bardzo wrogo nastawiona ukraińska milicja.
Kiedy zapadła decyzja o opuszczeniu coraz bardziej niebezpiecznego dla Polaków Wołynia?
Gdy mój brat i siostra zostali wywiezieni na roboty do Niemiec stało się jasne, że musimy Wołyń opuścić, to był 43 rok. Jednak ujawnienie takiej próby ucieczki oznaczało niechybną śmierć. Mimo to, wraz z sześcioma innymi polskimi rodzinami przeprawiliśmy się przez Bug i wylądowaliśmy na Lubelszczyźnie. Cały nasz rodzinny dobytek został w Sokołówce. Pod swój dach przyjęli nas krewni. Po dwóch latach rodzice zdecydowali , by szukać swojego miejsca gdzie indziej. Urząd repatriacyjny skierował nas do Bydgoszczy i później do Chełmna. W czerwcu 1945 roku otrzymaliśmy od państwa 8-hektarowe poniemieckie gospodarstwo w Ostrowie Świeckim.
<!** reklama>Jak zaczęła się Pana przygoda z literaturą?
To był przypadek. Proboszcz parafii w Sokółce dał nam na przechowanie swój księgozbiór. Było to kilkadziesiąt tomów, najważniejszych polskich autorów. Pochłaniałem te książki, jedna za drugą. Mickiewicz, Konopnicka , Sienkiewicz, myślę, że to właśnie wtedy zakochałem się w polskiej literaturze.
A kiedy Pan sam wziął pióro do ręki?
To było dość późno, miałem już grubo po pięćdziesiątce. Wcześniej nie miałem na to po prostu czasu, praca zawodowa i rodzina pochłaniały mnie bez reszty. W 1988 roku z powodu kłopotów ze wzrokiem musiałem przejść na rentę inwalidzką. I to wtedy przypomniałem sobie o swojej młodzieńczej pasji. Od tego czasu tworzę poezję, prozę, fraszki i bajki dla dzieci. W prozie najbardziej fascynują mnie prawdziwe historie. Nawet najbardziej banalny życiorys, gdy mu się dokładnie przyjrzeć, pełen jest epizodów, które zasługują na uwiecznienie.
Stosunki polsko ukraińskie pełne są wzajemnych uprzedzeń wynikających z odmiennej interpretacji tego co sie działo po wybuchu wojny. Jak Pana zdaniem powinniśmy teraz postępować z naszymi sąsiadami za Buga ?
To jest bardzo drażliwy temat. Uważam, że oczywiście powinniśmy szukać tego co nas łączy, jednak nie znaczy to, że należy zapominać o tym, co się wtedy działo. Wielu naszych rodaków doznało tam ogromnych krzywd. Byłem świadkiem tamtych czasów i nie zgadzam się na fałszowanie historii w imię doraźnych celów politycznych. Przyszłość powinniśmy budować na prawdzie historycznej. To jest warunek prawdziwej i trwałej poprawy stosunków między naszymi narodami.
Teczka personalna
Józef Wawroń, pisarz
Józef Wawroń ma w swoim dorobku 8 wydanych książek, między innymi „W ogrodzie wspomnień”, w której opisuje swoje losy. Jego utwory zamieszczono w 38 almanachach. Od lat działa aktywnie w Polskim Związku Niewidomych.