Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W karetce nie było lekarza ani potrzebnego sprzętu. Dziecko zmarło

Tomasz Zieliński
Trzyletni Mateusz Rama, zmarły pod koniec lipca, był wcześniej przewożony do Poznaniu prawdopodobnie ze złamaniem procedur medycznych. Szpital oraz toruńska firma LTM MED nabrały wody w usta.

Trzyletni Mateusz Rama, zmarły pod koniec lipca, był wcześniej przewożony do Poznaniu prawdopodobnie ze złamaniem procedur medycznych. Szpital oraz toruńska firma LTM MED nabrały wody w usta.

<!** reklama>

O historii trzylatka piszemy od sierpnia. Sprawa leczenia chłopca objęta jest śledztwem bydgoskiej prokuratury. Im dalej od śmierci Mateusza, tym więcej pojawia się pytań i wątpliwości. Historię choroby i śmierci chłopca przypominamy na stronie 8. dzisiejszego wydania „Expressu”.

<!** Image 3 align=none alt="Image 223858" sub="Ten dzień Wszystkich Świętych był wyjątkowo bolesny dla najbliższej rodziny Mateuszka(Fot.: Tomasz Czachorowski)">

Mateusz jedzie do Poznania

W czerwcu tego roku z trudnościami z oddychaniem chłopczyk trafił do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego, gdzie przebywał cztery dni. Lekarze wykonali tomografię szyi: stwierdzono ziarninę, zwężenie tchawicy oraz obecność przetoki tchawiczno-przełykowej jako możliwość powikłania po intubacji. Chłopiec trafia do Szpitala Dziecięcego. W ciągu trzech dni jego stan pogarsza się, m.in. dwukrotnie w ciągu sześciu godzin wykonywana jest tracheotomia. W końcu, na prośbę rodziców, syna w stanie ciężkim przewieziono do specjalistycznej kliniki w Poznaniu.

Kto był w karetce?

24 września do Prokuratury Rejonowej w Bydgoszczy wpływa wniosek rodziców Mateusza o zabezpieczenie danych osób z firmy transportującej chłopca ze Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy do szpitala w Poznaniu.

- Dowiedzieliśmy się, że ratownik medyczny, który był w karetce, mógł nie mieć uprawnień do pracy - mówi Tomasz Rama, tata Mateusza. - Wcześniej miał być zwolniony z pogotowia w Bydgoszczy za sfałszowanie świadectwa wykształcenia.

Ratownik miał ukończyć podstawówkę, a dzięki sfałszowanemu świadectwu szkoły średniej, ukończyć studium, dające uprawnienia do pracy w pogotowiu.

Kolejna wątpliwość to brak lekarza w karetce oraz jej wyposażenie. Przewożono trzyletniego chłopczyka ze zwężeniem tchawicy, przetoką oraz po wykonanej tracheotomii. Nasi rozmówcy - lekarze i sanitariusze, anonimowo potwierdzają. - Pacjent w takim stanie powinien być pod opieką lekarza, a karetka dysponować tzw. ssakiem - urządzeniem do odsysania. Ani lekarza, ani urządzenia na pokładzie karetki nie było.

„Express” próbował wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Dlaczego karetka toruńskiej firmy LTM Med, której dyrektorem jest Waldemar Achramowicz, były marszałek naszego województwa, nie była prawidłowo obsadzona i wyposażona? Czy pracujący z ciężko chorymi „sanitariusz” ma do tego prawo? Interesuje nas również, dlaczego Szpital Dziecięcy w Bydgoszczy dopuścił do wyjazdu takiego zespołu?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!