Nie od razu rzucił się na głęboką wodę. - Kręgosłup miałem w fatalnym stanie. Żona zakładała mi skarpetki, spodnie jeszcze jakimś cudem sam ubierałem. W pewnym momencie zrozumiałem, że za chwilę emerytura, a chciałbym jeszcze trochę pożyć. I ruszyłem się z domu, ale ostrożnie - mówił w jednym z wywiadów opublikowanych w „Expressie”.
Pan Zygmunt przebiegł pierwszego dnia... od latarni do latarni, czyli jakieś 50 metrów. - Miałem sporą nadwagę, właśnie rzuciłem palenie - tłumaczy swój ówczesny stan zdrowia. - Następny odcinek, wytyczony ulicznymi słupami, przeszedłem. Stopniowo zwiększałem dystans do jednego kilometra: pięćset metrów chodu, pięćset biegu, później więcej. I tym sposobem dobiegłem do 10 grudnia 2011 roku, czyli do swojego pierwszego maratonu.
Od tego momentu systematycznie zwiększał przebiegnięte kilometry. Ma na swoim koncie wiele klasycznych maratonów, ultramaratonów, biegów 24-,48-godzinnych, a nawet... sześciodobowy w 2017 roku na Węgrzech. Miniony rok zakończył udziałem w 13. kaliskim biegu „Od zmierzchu do świtu”.
- W tym biegu towarzyszyła mi Alex Motylska z Mogilna. Wystartowaliśmy o godz. 16.00, a walkę zakończyliśmy po 16 godzinach następnego dnia o 8.00 rano. Bieg odbył się w kaliskim parku na 2-kilometrowej pętli, niestety przy niezbyt sprzyjającej pogodzie i fatalnie przygotowanej trasie z dziurami, błotem i wystającymi korzeniami. Pierwszy upadek zaliczyłem na 20 kilometrze, potem wywracałem się jeszcze dwukrotnie. Na metę dotarłem przemoczony, brudny, w podartych getrach i rękawiczkach. Oboje wygraliśmy w swoich kategoriach. Alex Motylska pokonała 114 kilometrów, ustanowiła rekord trasy pań i triumfowała wśród kobiet, ja natomiast przebiegłem 124 kilometry i zająłem pierwsze miejsce wśród mężczyzn - powiedział „Expressowi” Zygmunt Łuczkowski.
Jak nas poinformował, w 2017 roku na swoim liczniku odnotował 79 maratonów, w tym cztery ultra. Przypomniał także, iż od 24 lutego do 4 marca zaliczył w miejscowości Witunia 10 maratonów z rzędu dzień po dniu. Zresztą razem z Alex. Na liście wspólnych osiągnięć znalazły się także: Gdynia Weekend Maraton (16-27 września, pokonanie 6 maratonów w 48 godzin), mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym (Alex Motylska uzyskała wyniki 163,666 km, co jest nowym rekordem kraju do lat 23, Łuczkowski zaliczył 192,155 km - 7. lokata w kategorii open i 1. w kat +59).
Pan Zygmunt w maju wystartował we wspomnianym już biegu sześciodobowym, uznawanym za nieoficjalne mistrzostwa świata. W kategorii open był 10. i pierwszy w kat. 65+ (727,176 km). Wśród jego ubiegłorocznych sukcesów jest także bieg 48-godzinny w czeskim Kladnie, choć nie zakończonym ze względu na #upał planowanym pobiciem rekordu świata w kat. 65+ (pokonał 310,2016 km, zabrakło około 18 km, zajął trzecie miejsce w kat. open i pierwsze w 60+). A i tak jest to nowy rekord kraju 65+.
W tym roku plany obojga biegaczy są bardzo bogate. Sezon dla nich zacznie się już 26-28 stycznia w Atenach, gdzie wezmą udział w biegu 48-godzinnym, z ambitnym planami bicia rekordów świata (Motylska chce pokonać ponad 230 km, Łuczkowski - 338 km).