W jakim stanie są poszkodowani w wybuchu kamienicy w Poznaniu?
Jak poinformowali nas przedstawiciele Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Poznaniu, część osób poszkodowanych w wyniku pożaru kamienicy trafiła do ich placówki.
- Bezpośrednio, od razu w trakcie działań w kamienicy, do naszego szpitala zostało przyjętych dwóch strażaków. Jeden z nich został zwolniony do domu, bo nie wymagał hospitalizacji. Drugi, ponieważ miał oparzenia, został przyjęty na chirurgię. Nadal przebywa w szpitalu - informował dr Maciej Błaszczyk z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Poznaniu.
I dodaje: - Później do naszego szpitala zgłosiło się jeszcze pięć osób postronnych, z czego przyjęliśmy dwie osoby. Trafiły one na laryngologię z podejrzeniem oparzenia dróg oddechowych. Jedna z tych osób została już zwolniona do domu. Później zgłosił się do nas jeszcze jeden strażak, ale nie został on zakwalifikowany do przyjęcia.
Poszkodowanych przyjął również Wielospecjalistyczny Szpital Miejski im. J. Strusia w Poznaniu.
- Do nas trafił jeden strażak. Nadal przebywa w szpitalu, ale jego stan jest dobry. Nie ma poparzenia górnych dróg oddechowych. Jego stan lekarze określają na 10 proc. poparzenia ciała. Na pewno spędzi u nas jeszcze kilka dni, ale dalsze leczenie to zaledwie opatrunki - poinformowała w rozmowie z nami Zuzanna Pankros, rzeczniczka Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu.
Ofiarami wybuchu zajęły się także Szpital Wojewódzki w Poznaniu i Centrum Medyczne HCP.
- Mamy dwóch strażaków, którzy z niewielkimi obrażeniami przebywają na oddziale chirurgicznym. To są głównie oparzenia głowy i rąk oraz ogólne poobijanie. Wiadomo jednak, że nic nie zagraża im życiu. Zostaną w szpitalu na kilka dni. Oprócz nich zgłosiły się do nas jeszcze dwie osoby postronne, ale ich stan nie wymagał przyjęcia - przekazał nam Konrad Napierała, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.
- Z kolei Lesław Lenartowicz, dyrektor szpitala HCP relacjonował: - Do naszego szpitala przyjęliśmy dwóch strażaków i jedną osobę postronną. Obecnie został u nas jeden strażak. Pozostałe dwie osoby zostały przekazane do szpitali w Siemianowicach Śląskich i Nowej Soli, gdzie są oddziały oparzeniowe. Strażak, który u nas został jest w stanie ogólnym dobrym - relacjonuje Lesław Lenartowicz, dyrektor szpitala HCP w Poznaniu.
"Trauma doznana przez strażaków może być długotrwała"
Natomiast życiu dwóch strażaków, którzy trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, nic nie zagraża. Jak poinformował dyrektor naczelny CLO dr Mariusz Nowak z centrum, trauma doznana przez strażaków może być długotrwała.
- Po takim urazie trzeba sobie zdać sprawę z jednej rzeczy, że ta trauma będzie, i będzie dość długo trwała - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej dr Mariusz Nowak.
- Oparzenia, które zostały stwierdzone u strażaków, nie wymagają leczenia operacyjnego. Wczoraj po przyjęciu zostali poddani leczeniu w komorze hiperbarycznej. To leczenie będzie dalej utrzymywane, natomiast szczegółowych informacji nie możemy udzielić, bo nie wyrazili na to zgody - wyjaśnił dyrektor ds. medycznych CLO dr Przemysław Strzelec.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Tak wygląda dziś ulica Kraszewskiego w Poznaniu. Strażacy wc...