https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W górę łapska, gdy gra Dubska

Katarzyna Kabacińska
Za sprawą ich przeboju w końcu dotarło do młodych ludzi, nie tylko fanów reggae, że gadanie o furach, skórach i komórach, tudzież o abonamentach za nie, jest zdecydowanie passé! Warto natomiast choćby spróbować chleba razowego. Oczywiście z pastą avocado.

Za sprawą ich przeboju w końcu dotarło do młodych ludzi, nie tylko fanów reggae, że gadanie o furach, skórach i komórach, tudzież o abonamentach za nie, jest zdecydowanie passé! Warto natomiast choćby spróbować chleba razowego. Oczywiście z pastą avocado.

<!** Image 2 align=right alt="Image 125100" sub="Fot. Piotr Owczarek">Na przedwiośniu, gdy zespół Dubska ostatni raz występował w Bydgoszczy, wydawało się, że wytworzona energia rozsadzi niewielką salę kawiarni „Węgliszek”, która nie była w stanie pomieścić wszystkich fanów. Ci zatem z radością witają szansę na wielką zabawę w rytmach reggae, jaka zapowiada się podczas czwartkowego (16 lipca, godz. 19.00) koncertu plenerowego grupy Dubska na Starym Rynku.

Sukces ma smak avocado?

Przeciętnemu, a już na pewno nieidentyfikującemu się z kręgiem kultury rasta, odbiorcy muzyki w Polsce trudno uwierzyć, że Dubska istnieje dziesięć lat! Zespół jednak nie szukał poklasku i skupiając się - zgodnie z jamajskimi korzeniami muzyki dub - na utworach instrumentalnych, nie grywał zrazu przebojowych piosenek.

Szczęśliwie, muzycy nie byli przesadnie ortodoksyjni, a wiodą cą sekcję rytmiczną zdetronizowała rozbudowana sekcja dęta, co szybko stało się wyróżnikiem grupy.

<!** reklama>Wprawdzie Dubska od początku miała swoją publiczność, ale trzy krążki, które ukazały się w niezależnym obiegu, nie dawały szansy dotarcia do szerszego grona słuchaczy. Aż przyszedł rok 2005 z pierwszą oficjalną płytą „Dubska”, gdzie w piosence „Wiatr” zespół śpiewał: „Ten wiatr, co smaga, nas umacnia” i najwyraźniej tak się stało.

Umocniona aplauzem grupa grała teraz sporo koncertów, a piosenki zdobywały coraz większą popularność. Jednak nic to w porównaniu do rozgłosu po płycie „Avokado” z 2006 r., bo promujący ją utwór słychać było w rozgłośniach radiowych, gdzie trafił nawet na listy przebojów! W plebiscycie kwartalnika reggae „Free Colours” zespół Dubska otrzymał całą kolekcję tytułów „naj”.

Po rosyjsku z Kubą w tle

Kolejny, 2007, rok przyniósł fanom grupy nie lada niespodziankę, rzadko kto bowiem spodziewał się wydania płyty, wprawdzie konsekwentnie w stylu dub, ale po rosyjsku! To był owoc arcyciekawego mariażu zespołu Dubska z Gerbertem Moralesem - twórcą i liderem formacji Jah Division z Rosji.

Spotkanie z takim człowiekiem musi być fascynujące, bo on sam taki jest: potomek kubańskiego rewolucjonisty, zrodzony ze związku z rosyjską arystokratką. Jeśli nawet życiorys nieco podkolorowano, to i tak swój wolnościowy image Morales kreuje głównie dzięki pieśniom, które od 1989 r. wykonuje w zespole Jah Division, założonym z poetą - Saszą Delfinem w słynnym petersburskim squocie. O jego twórczości mówi się, że ma słowiańskiego ducha i wschodnią wrażliwość, a gdy Dubska dołożyła do tego swój temperament, efekt zdawał się wybiegać poza krąg kultury rasta, tkwiąc jednocześnie w niej korzeniami. Specjalnego posmaku wydanej wspólnie płycie „Dubska Division” dodaje fakt, że śpiewana jest po rosyjsku. W kraju, gdzie tworzy pół Rosjanin pół Kubańczyk nikt się już nie dziwi, że reggae można wykonywać z rosyjskim zaśpiewem, ale dla nas to ciekawe doświadczenie.

Lokomotywą w przyszłość

Tym bardziej szkoda, że podczas bydgoskiego koncertu nie usłyszymy numerów z „Dubska Division”... - Do tego niezbędna jest obecność Gerberta Moralesa - rozwiewa wątpliwości menedżer zespołu, Michał Ławniczak, ale dodaje coś, co szybko każe zapomnieć o żalu. Zespół Dubska uraczy nas i ulubionym „Avokado”, i innymi popularnymi piosenkami, a że pracuje właśnie nad kolejnym albumem, więc na koncercie znajdzie się też sporo nowego materiału.

- Roboczy tytuł płyty, która powinna ukazać się już jesienią to „Loko Loko” - zapowiada menedżer, wyjaśniając, że skojarzenia z lokomotywą są prawidłowe. Nie potwierdza za to poglądu, że duży plenerowy koncert musi wytwarzać większą energię niż klubowy. - Nie ma reguły, to zależy od dnia, klimatu i od publiczności - kwituje Ławniczak. Skoro jednak tak wiele zależy od nas, zróbmy wszystko, by występujący na scenie oktet (Jarek Hejman - perkusja, przeszkadzajki, Marcin Grzybowski - gitara rytmiczna, Marcin Muszyński- śpiew, przeszkadzajki, Dymitr Czabański - śpiew, gitara, Jan Gembala - klawisze, Artur Małecki - bas, Filip Racinowski - saksofon i Michał Michota - trąbka) otrzymał jak największą dawkę energii zwrotnej.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski