Po 19 latach drużyna Zawiszy awansowała do ekstraklasy. W decydującym meczu pokonała w sobotę w Bytomiu Polonię 4:0. W niedzielę była feta w Bydgoszczy, od poniedziałku wszyscy już myślą o nowym sezonie. "Express" zadał Radosławowi Osuchowi, właścicielowi drużyny, trzy pytania...
<!** reklama>
- Jesteśmy w ekstraklasie, udało się za drugim podejściem, co Pan teraz myśli?
- To mój najszczęśliwszy dzień w życiu, jeśli chodzi o piłkę nożną. Tego nie da się opisać, porównać z niczym. Zasłużyliśmy na ten awans, jak żaden inny zespół I ligi, ale do końca były nerwy. W piłce nożnej chodzi o to, żeby strzelać gole i wygrywać, a nasza skuteczność budziła respekt. Byliśmy zdecydowanie najsilniejszym zespołem w tej stawce, wygrywając praktycznie z wszystkimi.
- Jak będzie w ekstraklasie?
- Powiem szczerze - awansować z I ligi jest piekielnie trudno. A ekstraklasa to jeszcze wyższy szczebel, wyższe wymagania, większe pieniądze. Jestem świadomy, że przed nami kolejne ciężkie wyzwanie. Jednak patrzę na przyszły sezon z optymizmem, choć trzeba sobie zdać sprawę, że przyjdą porażki, nie będziemy mieli takich zwycięskich serii, jak w I lidze. Piłkarze i kibice, których nam teraz na pewno przybędzie, muszą być na to przygotowani, co nie znaczy, że nie będziemy się bić o wyższe cele.
- Czy piłkarze, albo ich menadżerowie dzwonią już do Pana?
- Dzwonili w trakcie sezonu, dzwonili w końcówce, gdy walczyliśmy o awans, dzwonią też teraz z gratulacjami. Zrobiliśmy dobrą robotę w Bydgoszczy, Zawisza to już marka, liczy się z powrotem w polskiej piłce, więc niejeden piłkarz chciałby tu zagrać. Zobaczymy, na razie musimy uspokoić emocje, ogarnąć temat i wrócić na ziemię.
rozmawiał MAREK FABISZEWSKI (po meczu w Bytomiu)