Zobacz wideo: Bydgoscy i toruńscy policjanci ścigali uciekającego kierowcę

Oprócz rękodzieła pochodzący z Podlasia metaloplastyk pokazał zdjęcia z młodości i pozostałych swoich dzieł. Jak się okazało, za tymi figurkami stoją godziny rozmów pełne historii i pasji.
Fascynacja końmi została mi ze wsi. Pochodzę z okolic Białegostoku, a ojciec miał gospodarstwo. Jak w niedzielę wychodził do kościoła, to ja wsiadałem na konia. Łąka z krowami, czasami trzeba było przeskoczyć jakiś rów. Tak wyglądało moje dzieciństwo. Wiadomo, że jak ojciec to usłyszał od sąsiadów, groził mi batami. Mieliśmy na wsi dorożkę i ja w niej mogłem spać. Chowałem się pod konia, gdy padało na łące. Gdy przychodziłem do zagrody, to musiałem porozmawiać, podrapać za uchem czy nakarmić. Ta miłość do koni jest wrodzona – mówi pan Romuald
Sam pomysł na tworzenie rysunków i figurek narodził się z potrzeby ruchu. – Miałem już 58 lat i w tym okresie zachorowałem, więc postanowiłem, że się trochę poruszam. Tak zaczęło się malowanie, głównie portretów, a później tworzenie figurek itp. Malowałem farbą plakatową. Miałem jakiś dar rysowania. W końcu trzeba mieć pojęcie, jak narysować konia, żeby nie wyglądał jak pies. Posiadałem dużo prac, jednak większość obrazów rozdałem.– wspomina pan Romuald.
W czasie stanu wojennego chciał dołączyć do grupy lokalnych artystów, nawet szukał korepetycji. Jednak bez rezultatu, jak zaznacza sam zainteresowany, w temacie metaloplastyki jest samoukiem z krwi i kości.
Przede wszystkim jestem ślusarzem, a po zawodówce terminowałem się (pobierałem nauki) prywatnie u kowali. Po 3,5 roku zdałem egzamin i mam papiery. W warsztacie kłuło się konie, wozy gumowe i wiele innych. Ogrodzenia, lemiesze do pługów i siekiery. Dzięki tej pracy porobiłem sporo narzędzi, są potrzebne takie małe stempelki, żeby wykonać na przykład lejce do konia. W Bydgoszczy ożeniłem się i poszedłem zaocznie do technikum. Po zaliczeniu testu dostałem od dyrektora zakładu pracy –„Telf”, obecny zakład Nokii – 14. pensję. Łącznie pracowałem w 21 miejscach. Te wszystkie zawody się przydały, bo jednak człowiek całe życie się uczy. Wiedzy nigdy nie za dużo.
Pan Romuald przez 33 lata pracował w bydgoskich TKKF–ach. Ma puchary za rzut podkową. Z kolei w 2001 roku dostał statuetkę za bieg Łuczniczki, na dystansie 16 kilometrów może nie osiągał wysokich miejsc, ale był już po pięćdziesiątce. Przez jeden sezon pracował w Myślęcinku, gdzie podkuwał konie. Za to mógł przez godzinę pojeździć. Zamiłowanie do koni jest tak wielkie, że pan Romuald „nie może przespać” wyścigów na Służewcu. Zna większość przepisów, a jego niespełnionym marzeniem jest udział w Wielkiej Grze.
Jak zdradził pan Romuald, blachę kupuje w arkuszach za około 30 zł za kilogram. W sklepie wszystko docinają, odpadki z prac 81–latek sprzedaje na złomie. Do swojej pracowni, czyli garażu idzie dwa razy w tygodniu. Mimo pasji, pamięta o obowiązkach domowych. „Jednak lubię to robić, żyję przy imadle”. Oprócz figurek robi też mniejsze rzeczy, serduszka dla siostry, breloki, podkowy czy słoniki na szczęście.
– Żeby najpierw coś zrobić, to muszę narysować szkic na brystolu, później wycinam i odrysowuję rysikiem stalowym już na arkuszu blachy. Samo wycięcie i wybicie figurki to nie wszystko. Dbałość o detale, medale na mundurze, szable itd. Na koniec wiadomo, wyszlifować. Pilniczki, gładziki i papier ścierny, wszystko mam w garażu. Filcem i pastą poleruję, płytka z plexi może się zarysować, więc robię to szmatką – mówi autor rękodzieł. Figurkę Piłsudskiego wykonywał 100 godzin, ale jak twierdzi pan Romuald, czasu nie liczy. Zadanie ma być wykonane i koniec.
Pan Romuald zrobił wykład na temat marszałka Piłsudskiego, którego uważa za bohatera narodowego. Następnie 81–latek zadeklarował, że to nie koniec jego prac. O ile oczywiście zdrowie pozwoli. – Planuję zrobić na przyszły rok Kościuszkę, ale nie wiem jak będę się czuł. Miałem w tym roku robione oczy, ponieważ zachorowałem na zaćmę, a na działce dostałem wylewu, to teraz muszę uważać na zdrowie. Pożyjemy, zobaczymy – zakończył pan Romuald.
***
Tak wypadają dni wolne i długie weekendy w 2023 roku. Tak wy...