Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W dąbrowskim szpitalu złamali dziecku rączkę i wybili bark przy porodzie? Trwa wyjaśnianie tego zdarzenia

Piotr Sobierajski
Gabriela i Hubert Żłobeccy mają nadzieję, że ich córka wróci do pełnej sprawności
Gabriela i Hubert Żłobeccy mają nadzieję, że ich córka wróci do pełnej sprawności PAS
Mała Anastazja ma dziś nieco ponad dwa miesiące. Czeka ją długa i żmudna rehabilitacja. Rodzice malucha obwiniają personel ZCO Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej o błędy w sztuce lekarskiej, które spowodowały podczas porodu przez cesarskie cięcie liczne obrażenia ich dziecka.

Jak podkreśla tata Anastazji, Hubert Żłobecki, chodzi m.in. o złamanie lewej ręki, wybicie barku, krwiaki w mózgu, a także niedowład obu nóg.

- Nic nie wskazywało na to, że poród może przebiegać z jakimiś komplikacjami. 22 kwietnia br. pojawiliśmy się z żoną w dąbrowskim szpitalu, by przygotowano ją do zabiegu cesarskiego cięcia. Wcześniej już wiedzieliśmy, że dziecko ma krótką pępowinę i było odwrócone miednicowo, bokiem, więc konieczny był poród właśnie w ten sposób – mówi 34-letni mieszkaniec Dąbrowy Górniczej. - Kiedy zjawiliśmy się po porodzie w szpitalu z mamą, na początku nic nam nikt nie mówił, a dopiero potem jakaś pielęgniarka oznajmiła, że to był ciężki poród. I powiedziała, żebym zrobił zdjęcie telefonem dziecku i pokazał żonie, bo jeszcze malutkiej nie widziała. Bardzo mnie to zdziwiło. Za chwilę zobaczyliśmy, że na oddział wjeżdża inkubator. Okazało się, że to do Anastazji. W tym dniu powiedziano nam tylko, że ma coś z rączką. I tyle – dodaje.

Po kilku godzinach dziecko przewiezione zostało na oddział anestezjologii i intensywnej terapii noworodków i dzieci w Centrum Pediatrii w Sosnowcu Klimontowie, a potem trafiło na oddział niemowlęcy i patologii noworodka.

Z karty informacyjnej leczenia szpitalnego wynika, że podczas przyjęcia do sosnowieckiej placówki stan dziecka był ciężki. Rozpoznanie ostateczne wykazało m.in. niewydolność oddechową, ciężką zamartwicę urodzeniową, złamanie obu kości przedramienia (uraz okołoporodowy) oraz wrodzone zniekształcenie obu stóp (tak zwane stopy końsko-szpotawe). Do tego doszedł niedowład wiotki kończyn dolnych.

- Dla nas to jest szok. Przed porodem chodziliśmy na prywatne wizyty i badania do pani doktor, która potem odbierała w szpitalu poród. Znała dokładnie stan dziecka. Zresztą po tym całym zdarzeniu, kiedy spotkała się z moją żoną i teściową, zaczęła płakać i przepraszała za wszystko, mówiąc, że nie wie, jak to mogło się stać. Nie ma też w tym przypadku mowy o wrodzonej łamliwości kości, co próbowano nam wmówić, bo potwierdziły to kolejne badania – podkreśla dąbrowianin.

Z wypisu z Centrum Pediatrii wynika, że lekarze nie wykluczają u Anastazji zmian uwarunkowanych genetycznie, związanych z metabolizmem kostnym (wrodzona łamliwość kości), dlatego skierowali dziecko na konsultacje do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.

- Nie ma mowy o łamliwości kości, bo potwierdziły to trzy kolejne badania – twierdzi Hubert Żłobecki.

Hubert Żłobecki jest górnikiem, pracuje w KWK Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Codziennie do pracy dojeżdża około 50 km. Jest jedynym żywicielem rodziny, jego 22-letnia żona Gabriela zajmuje się obecnie małą Anastazją.

- Koszty rehabilitacji małej są ogromne, a do tego czeka nas m.in. operacja w Krakowie, by zlikwidować szpotawość stópek. Godzina pracy rehabilitanta kosztuje 90 zł. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, że przyjeżdża do nas do domu, bo podróżowanie z małą w takim stanie to spory kłopot. Dlatego zdecydowaliśmy się wystąpić do szpitala o odszkodowanie, ale nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi na pismo przesłane przez naszego pełnomocnika – podkreśla Hubert Żłobecki.

CZYTAJCIE TEŻ:
Skandal na SOR: Kobieta zwijała się z bólu WIDEO
Szpital w Dąbrowie Górniczej zbadał, ale potem odwiózł pacjentkę do lecznicy w Sosnowcu. Kobieta zmarła
Pacjenci szpitala w Dąbrowie Górniczej zatruli się nieznaną substancją na oddziale psychiatrycznym
Dąbrowa Górnicza: audyt nie zostawia wątpliwości. Szpital źle zarządzany

Dąbrowianie oczekują odszkodowania w wysokości 300 tys. zł dla małej Anastazji oraz po 100 tys. zł dla każdego z rodziców. Zgłosili wszystko organom ścigania, założyli też sprawę w sądzie z powództwa cywilnego.

- Nikt z lekarzy w Klimontowie nie dał nam gwarancji, że mała nie będzie miała w przyszłości kłopotów z powodu wybitego barku i krwiaków w mózgu. Musimy też wyprostować i złączyć nóżki Anastazji. Chcemy zrobić wszystko, by mogła normalnie chodzić. Pierwszą konsultację w szpitalu w Krakowie mamy wyznaczoną na 15 lipca – dodaje.

Nie przegapcie

Dyrekcja Zagłębiowskiego Centrum Onkologii Szpitala Specjalistycznego im. Szymona Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej czeka obecnie na szczegółowe wyjaśnienia ze strony lekarzy, personelu i ordynatorów oddziału położniczo-ginekologicznego oraz noworodkowego.

- Chcielibyśmy rzetelnie wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Dlatego cały czas czekamy na szczegółowe wyjaśnienia ze strony ordynatorów obu oddziałów, lekarki prowadzącej ciążę oraz innych osób, które brały udział w porodzie. Myślę, że wszystko potrwa jeszcze około dwóch tygodni – stwierdza dr Tomasz Szczepanik, zastępca dyrektora ds. lecznictwa ZCO Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza.

Zobaczcie koniecznie

Porywacze ze Śląska złapani po 17 latach

Marsz Równości w Częstochowie zablokowany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: W dąbrowskim szpitalu złamali dziecku rączkę i wybili bark przy porodzie? Trwa wyjaśnianie tego zdarzenia - Dziennik Zachodni