Organizacje - symbole PRL. Niektóre zmieniły szyld i działają nadal. Odetchnęły po pozbyciu się partyjnego nadzoru i mogą skupić się na swoich ideowych celach. TKKF, ZSMP, LZS ciągle żywe!
<!** Image 2 align=right alt="Image 34209" sub="Siedziba kółek rolniczych w Toruniu. Henryk Mejger, przewodniczący Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Kujawsko-Pomorskim wierzy, że czasy świetności wrócą za przyczyną UE. ">Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W czasach PRL-u było największą organizacją społeczną. Istnieje do dziś, tylko pod zmienioną nazwą jako Stowarzyszenie Współpracy Polska-Wschód.
- W połowie lat 50. XX w. TPPR miało nawet 7 milionów członków. Później jakieś trzy miliony. Liczebnie tylko „Solidarność” je przebiła - mówi historyk dr Mirosław Golon.
Polska - Wschód
SWP-W nie jest już taką potęgą jak w minionym ustroju. Liczy raptem 11690 członków w całym kraju. W Kujawsko-Pomorskiem to tylko 258 osób, z tego 130 uczniów i 7 studentów. - Dawniej byliśmy państwową organizacją. Korzystaliśmy z przywilejów, opieki partii i rządu. Dziś jesteśmy zdani na działalność społeczną naszych członków - mówi Tadeusz Filipowicz, prezes oddziału kujawsko-pomorskiego SWP-W w Bydgoszczy.
Stowarzyszenie nie najlepiej sobie radzi z finansami, dlatego też siedziba wojewódzkiego oddziału mieści się w prywatnym mieszkaniu. Prezes Filipowicz jednak broni nie składa. Uważa, że wyzwolenie w 1945 roku i kilkadziesiąt lat socjalizmu zrobiło swoje w świadomości Polaków - mamy sympatię dla wschodnich sąsiadów. Dlatego trzeba nadal umacniać dobrosąsiedzkie stosunki, szczególnie, że rząd tego raczej nie robi.
Tadeusz Filipowicz ma w tym doświadczenie: - Prezesem TPPR w Bydgoszczy zostałem w przeddzień stanu wojennego. Wcześniej byłem nim przez 4 lata w Toruniu. W dawnych czasach bardzo poświęcaliśmy się pracy - wspomina.
ZSMP, TKŚ, TKKF
Zmiany ustrojowe przetrwała też największa w PRL-u organizacja młodzieżowa. Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej działa nadal i szyldu nie zmieniał. W czasach świetności liczył ponad dwa i pół miliona członków. Teraz, według władz krajowych, ma ich około 50 tysięcy. Dane jednak trudno zweryfikować.
W naszym regionie siedziba wojewódzka ZSMP mieści się w Bydgoszczy. Na ścianie starej kamienicy widnieje tabliczka z nazwą organizacji, ale w środku próżno szukać informacji, gdzie jest biuro i w jakich godzinach można się do ZSMP zapisać. Choćby ze względu na możliwość przedłużenia młodości. Działaczem młodzieżowym można bowiem być, podobnie jak w PRL-u, do 36 roku życia.
Skrótu swojej dawnej nazwy dokonało Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej. Wypadło słowo „krzewienie”. - TKKŚ miało rację bytu, bo upowszechniało pewne zwyczaje i myśli areligijne - mówi Ryszard Zawiszewski, były działacz towarzystwa i sekretarz bydgoskiego KW PZPR. - Dziś TKŚ jest potrzebne tym, którzy nie chcą słuchać nakazów z ambony.
Ze zwyczajów propagowanych przez TKKŚ Ryszard Zawiszewski pamięta, m.in., świeckie chrzciny. Ceremoniał zbliżony był do ślubów organizowanych w USC. Jak się okazuje, ta świecka tradycja nie zanikła. - Mamy co roku 4-5 ceremonii nadania imienia - mówi Andrzej Krupski z bydgoskiego USC.
Istnieje też do dzisiaj Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej.Zdaniem działaczy sportowych, poprzednia, ludowa władza i obecna mają wspólny mianownik. Brak wśród decydentów ludzi znających się na sporcie. Natomiast różnica jest taka, że teraz trzeba zabiegać o pieniądze na organizację imprez. Kiedyś, gdy władza chciała igrzysk, to dawała środki na ich przeprowadzenie. - Wicie, rozumicie festyn, by się po defiladzie przydał. Dla władzy byliśmy takim wypełniaczem wolnego czasu - wspomina Henryk Kowalski, prezes toruńskiego Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej.
Lekceważący stosunek decydentów do TKKF sprawił, że mogło ono funkcjonować bez specjalnych nacisków światopoglądowych. Co ciekawe, jako jedno z nielicznych stowarzyszeń, nie miało w swoim statucie zapisu o socjalistycznym wychowaniu. Jedyne, co niepokoiło władze, to nowinki, jakie pojawiały się w ofercie TKKF, np. karate.
- Ci, którzy ćwiczyli wschodnią sztukę walki byli rejestrowani przez milicję - uważano, że karate może dać taki sam efekt jak użycie białej broni - mówi prezes Kowalski. - A jak wprowadziliśmy hata-jogę, to pytano, czy nie ma w tym za dużo religii. Władza była podejrzliwa.
LZS
Dziejową burzę przetrwały również Ludowe Zespoły Sportowe, które w tym roku świętują 60-lecie istnienia. Przetrwały, bo są jedyną masową organizacją na terenach wiejskich, zajmującą się aktywną organizacją wolnego czasu.
<!** reklama left>- Na wsi wyboru wielkiego nie ma. Koło Gospodyń Wiejskich, Ochotnicza Straż Pożarna albo LZS - mówi Mariusz Klonowski, działacz ludowy z powiatu brodnickiego, lat 27. - Inne możliwości spędzenia wolnego czasu są tylko w mieście.
Sztandarową imprezą zespołów były Igrzyska Olimpiad Sportowych, które zaczęto organizować od 1960 r., czyli od czasu olimpiady w Rzymie. Odbywają się do dziś, ale nie z takim rozmachem jak w PRL-u. Całkowitej mizerii nie ma, bo w naszym województwie pod szyldem LZS startuje aż 95 klubów. Ubywa jednak społeczników, a to własie oni byli motorem napędowym LZS. Wiele robili, ale, podobno konfitur z tego nie było. - Mawiało się, że po meczu na kufel piwa zasłużyli. Jak dostawali obiad, to było wielkie wydarzenie - wspomina Eugeniusz Kłopotek, szef PSL w Kujawsko-Pomorskiem i działacz sportowy. - Czasy się zmieniły i teraz przeważa w sporcie komercja.
Kółka rolnicze
Ze wsią kojarzona jest inna wielka organizacja, która w PRL-u była potęgą. Do kółek rolniczych, bo o nich mowa. w dawnym województwie toruńskim należało ponad 70 tys. rolników. - Gospodarze zapisywali się, bo liczyli na szybsze usługi mechanizacyjne na swoich polach. Dziś wszyscy mają swoje maszyny - mówi Marian Kempczyński, pełnomocnik zarządu Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Toruniu.
Teraz w naszym województwie funkcjonuje 1067 kółek, w których jest 11900 rolników. ZRKiOR utrzymują się z własnych środków, przede wszystkim z opłat za wynajem pomieszczeń w swoich siedzibach. Dlatego najbogatsze kółka są w regionie włocławskim, do których należy piętrowy pawilon w centrum Włocławka. Kółkowi działacze widzą szansę na ponowny rozwój swojej organizacji. - Trzeba tworzyć grupy producenckie, które są preferowane przez Unię - tłumaczy Marian Kempczyński. Zdaniem Henryka Mejgera, przewodniczącego rady ZRKiOR, rolnicy powinni się organizować w silne związki, by nie musieli liczyć na partie polityczne, które są nimi zainteresowane tylko przed wyborami.