W Bydgoszczy nie ma miejsc, gdzie mogą bawić się dzieci poruszające się na wózkach inwalidzkich

Wszystko zaczęło się od wpisu na Facebooku. Agnieszka Lukowska, mama niepełnosprawnej siedmioletniej Zuzi, trzy tygodnie temu opublikowała post o następującej treści: „Moi Kochani Bydgoscy Radni, kiedy już będziecie planować budżet na przyszły rok, nie zapomnijcie o huśtawce dla dzieci niepełnosprawnych. Jeśli będziecie potrzebować pomocy w zakupie bądź nie będziecie mieli pomysłu, gdzie ją postawić, chętnie pomogę” - napisała na portalu społecznościowym.

Reakcja była błyskawiczna. - Już po kilku minutach zadzwonił do mnie radny Ireneusz Nitkiewicz. Nie spodziewałam się tego. W zeszłym roku zamieściłam podobny wpis, ale pozostał bez echa - mówi Agnieszka Lukowska.

Radny SLD zorganizował konferencję prasową, aby nagłośnić sprawę. Zaprosił na nią mamę niepełnosprawnej Zuzi oraz władze bydgoskiego stowarzyszenia pomocy osobom z niepełnosprawnością „Bez Ograniczeń”. - W Bydgoszczy nie ma placów zabaw, na których mogłyby bawić się dzieci niepełnosprawne, poruszające się na wózkach inwalidzkich. Takie przyjazne, integracyjne place zabaw powstały m.in. w Gdyni i Lublinie. Najwyższy czas na Bydgoszcz - mówi Dorota Glaza, wiceprezes Stowarzyszenia „Bez Ograniczeń”.

Dzieci poruszające się na wózkach też chcą poczuć wiatr we włosach i bawić się tak, jak ich zdrowi rówieśnicy. - Agnieszka Lukowska

- Dzieci niepełnosprawne często mogą tylko obserwować, jak bawią się ich zdrowi rówieśnicy - mówi z żalem Ireneusz Nitkiewicz, szef lokalnych struktur SLD. - Po analizie sytuacji w Bydgoszczy, przedstawiliśmy propozycje tworzenia integracyjnych placów zabaw. Chcemy, aby każdy plac zabaw, budowany ze środków miejskich, miał elementy integracyjny. Zgłosiłem także do budżetu obywatelskiego zakup i montaż na Wyspie Młyńskiej huśtawki dla dzieci na wózkach inwalidzkich oraz huśtawki, tzw. bocianiego gniazda. Na wzór Gdyni, chcemy także rozpocząć prace nad przygotowaniem opracowania tzw. standardów dostępności, które określają, jak ma być projektowana cała miejska infrastruktura pod kątem osób niepełnosprawnych - tłumaczy.

Reakcja ratusza także była błyskawiczna. Prezydent przychylił się do próśb i podjął decyzję, że każdy nowo projektowany plac zabaw będzie musiał posiadać co najmniej jedno urządzenie przeznaczone dla osób niepełnosprawnych.

- To na pewno krok w stronę normalności - komentuje Agnieszka Lukowska. - W Polsce panuje taka mentalność, że rodzice kryją się z niepełno-sprawnością swoich dzieci. Proszę zobaczyć, jak mało jest ich na placach zabaw. Być może wynika to z faktu, że brakowało do tej pory odpowiednich urządzeń. W Bydgoszczy w kilku miejscach są, co prawda, huśtawki typu bocianie gniazdo, ale nie wszystkie niepełnosprawne dzieci mogą się na nich bawić. Najbardziej zależy nam na montażu huśtawek, na które można wjechać wózkiem inwalidzkim. Dzieci, które się na nich poruszają, też chcą poczuć wiatr we włosach - dodaje mama niepełnosprawnej dziewczynki.

Dorota Glaza z „Bez Ograniczeń” dodaje: - Mam nadzieję, że niebawem takie place zabaw faktycznie powstaną. Będą mogły z nich korzystać także dzieci sprawne ruchowo i integrować się z niepełnosprawnymi rówieśnikami.