Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bydgoskim sądzie zeznawał ostatni świadek w sprawie Wojciech L., zwanego „Mordercą z Lasu”

Jarosław Jakubowski
Oskarżony Wojciech L. ogląda pokazany mu przez skład sędziowski materiał zdjęciowy
Oskarżony Wojciech L. ogląda pokazany mu przez skład sędziowski materiał zdjęciowy Dariusz Bloch
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przesłuchał wczoraj policjantkę w związku z jednym z dwóch zabójstw przypisywanych Wojciechowi L.

Wojciech L., nazywany „Mordercą z Lasu” pojawił się w sądzie w asyście policjantów, ubrany w ciemny dres. Gładko ogolony, z zadbaną bródką, sprawiał wrażenie wypoczętego i rozluźnionego.
[break]

Wczorajszy dzień był ostatnim, w którym sąd pod przewodem sędziego Marka Krysia przesłuchiwał świadków w tej sprawie. Jako ostatnia za barierką świadków stanęła 32-letnia policjantka z Bydgoszczy, Anna K. Wraz z koleżanką była w patrolu, który zjawił się w mieszkaniu zamordowanej 26 lipca 2012 roku Teresy W. znajdującym się przy ul. Ogrodowej w Bydgoszczy.
- Zajęłam się przesłuchiwaniem dwóch kobiet, które były w sąsiednim pokoju. Zajrzałam do kuchni, gdzie leżały zwłoki. Były w stanie rozkładu, pamiętam, że głowa denatki była bardzo rozlana. Koleżanka dokonywała oględzin miejsca zdarzenia. Panie, które przesłuchiwałam, nie chciały oglądać zwłok. Mieszkanie było czyste, posprzątane - tyle zapamiętała z tamtego dnia policjantka Anna K.

Teresa W. była przyszywaną ciotką oskarżonego Wojciecha L. Pożyczała mu pieniądze. Feralnego dnia mężczyzna odwiedził ją w nadziei, że się obłowi. Miał przy sobie między innymi gumowy młotek blacharski, którym naprawiał nagrobek matki. Gdy zjawił się u Teresy W., ta otworzyła mu drzwi (stąd brak śladów włamania). W kuchni uderzył ją młotkiem w skroń, powodując niemal natychmiastowy zgon starszej pani. Z szafki zabrał około 1,5 tysiąca złotych.

To był pierwszy mord, o jaki został oskarżony Wojciech L. Drugiego miał dokonać niespełna miesiąc później, 13 sierpnia 2012 roku w lesie pod Białymi Błotami. Po eksmisji z mieszkania, z powodu niepłacenia czynszu, Wojciech L. stał się bezdomny. Koczował w lesie, nieopodal białobłockiego Prefabetu. Chodził tam na grzyby Edward B. Stykał się z Wojciechem L i zwracał mu uwagę na to, że w lesie nie wolno palić ognisk. Tragicznego dnia między mężczyznami doszło do scysji, Wojciech L. po raz kolejny słysząc pretensje grzybiarza, wpadł w furię. Udusił mężczyznę sznurkiem do przywiązywania płachty namiotowej. Zwłoki przykrył gałęziami i odciągnął nieco w bok od ścieżki. Zwłoki znalazły dwie mieszkanki Białych Błot, które zaalarmowane przez żonę Edwarda B. wyruszyły na poszukiwania grzybiarza.

Oskarżony szybko wpadł w ręce policji. Biegli stwierdzili, że w chwili popełniania zarzucanych mu czynów Wojciech L. był w pełni poczytalny. Zauważyli jednak u niego skłonność do agresji na tle nadużywania alkoholu i przebytego w przeszłości urazu głowy.
Przed sądem Wojciech L. odmówił składania zeznań. Wczoraj zmienił zdanie. Rozpoznał na zdjęciu gaz pieprzowy, którego użył podczas napadu na sklep przed zatrzymaniem przez policję. Nie rozpoznał natomiast na zdjęciach linek tej, którą miał użyć dusząc Edwarda B.
Kolejna rozprawa odbędzie się w marcu. Wtedy sąd wysłucha mów końcowych. Oskarżony poprosił o wgląd do akt. Grozi mu dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!