Karpie, tak jak inne zwierzęta, odczuwają strach, ból. Na święta warto być zatem człowiekiem i rybę uśmiercić w sposób humanitarny.
<!** Image 2 align=right alt="Image 71569" sub="Karpie na targu. Ich zabicie to często niełatwa sprawa / Fot. Adam Zakrzewski">Profesor Andrzej Elżanowski, kierownik Zakładu Zoologii Kręgowców Uniwersytetu we Wrocławiu, twierdzi nawet, że karpie mają zdolność odróżnienia stylów muzycznych, w szczególności bluesa od klasyki.
Chciałoby się zapytać na jakiej głębokości wyostrza się im słuch, i czy karpie potrafią wskazać trębacza, ale tak naprawdę nie ma nic śmiesznego w etapie przekształcenia karpia w danie.
Smutek wywołuje transport i warunki sprzedaży ryb, pakowanie ich w foliowe torby, chwytanie za oskrzela, rzucanie tymi żywymi organizmami. Animalsi, członkowie ruchów ochrony zwierząt, co rok o tej porze biorą w obronę karpia, apelują, aby traktować go po ludzku. Niektórzy chcąc uzmysłowić, jak czuje się ryba w worku, przed sklepami owijają się w folię, co nie zawsze wywołuje zamierzony efekt. Gapie stukają się w czoło i idą w kolejkę po świąteczną rybę
Okazuje się, że według polskiego prawa, karpie nie są uważane za zwierzęta, nie podlegają pod przepisy dotyczące traktowania hodowlanych zwierząt, ich transportu i uboju. To nie znaczy, że mamy je traktować byle jak.
<!** reklama>W niektórych sklepach na naszą prośbę, na zapleczu, sprawią, by karp nie skakał w naszej siatce. Kucharze mówią, że najlepiej wbić nóż pod oskrzela, wtedy krew ucieknie, ryba się wykrwawi. Nasi naukowcy opracowali też specyfik rozpuszczalny w wodzie, dzięki któremu następuje uśnięcie ryb. Inni doradzają porażenie prądem, uderzenie czymś twardym w głowę.
Wszystko to nie brzmi najładniej, i najładniejsze nie jest. Jednak cały świat kręci się dzięki temu, że trwa nieustane polowanie. Przed Wigilią przyszła akurat kryska na karpia.