Prokurator okręgowy kalifornijskiego hrabstwa Santa Fe nie wyklucza postawienia zarzutów karnych po niedawnej strzelaninie na planie filmowym, której ofiarą padła odpowiedzialna za zdjęcia Halyna Hutchins. Aktor Alec Baldwin wypalił z pistoletu, o którym powiedziano mu, że nie jest naładowany. Carmack-Altwies mówi, że śledztwo skupia się na ustaleniu, jaki pocisk zabił Halynę Hutchins i kto go umieścił w broni.
- Na planie było dużo kul i musimy dowiedzieć się, jakie one były – dodała Carmack-Altwies. Detektywi odzyskali trzy rewolwery, łuski i amunicję – w pudełkach, luzem i w saszetce.
Carmack-Altwies nie zgodziła się z opisami broni palnej użytej w incydencie jako rekwizyt, co mogło dawać mylące wrażenie, że był to prawdziwy pistolet. - To była legalna broń – mówiła, nie wymieniając konkretnie, jakiego rodzaju broni palnej użyto.
Detektywi z biura szeryfa hrabstwa Santa Fe prowadzą śledztwo ostrożnie, wyjaśniając że jest dużo świadków i jest konieczność metodycznego zbierania dowodów balistycznych i kryminalistycznych.
Strzelanina miała miejsce w czwartek na planie kościoła, w którym Baldwin ćwiczył scenę do westernu „Rust”, w którym gra banitę. Według ustaleń Dave Halls, asystent reżysera, wyszedł z kościoła i zabrał broń z wózka, gdzie umieściła ją odpowiedzialna za rekwizyty Hannah Gutierrez-Reed. Halls przekazał broń Baldwinowi, i powiedział, że jest to „zimna broń”, czyli jest bezpieczna i nie ma w niej ostrej amunicji.
Baldwin skierował Colta w stronę obiektywu kamery, wystrzelił trafiając Hutchins w klatkę piersiową i zabijając ją, a także raniąc w ramię reżysera filmu Joela Souzę.
Carmack-Altwies powiedziała, że zna doniesienia prasowe sugerujące, że pracujący przy filmie używali broni z ostrą amunicją do ćwiczeń z tarczą na kilka godzin przed śmiertelnym strzałem, ale dodała, że są to informacje „niepotwierdzone”.
