MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urząd Pracy: Zachemowiec kwiatów nie będzie sprzedawać

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Wczoraj rozpoczęły się grupowe zwolnienia w Zachemie. Wzmocniono ochronę zakładu. Urząd pracy twierdzi, że rynek potrafi wchłonąć grupę 600 zwolnionych. Ale własną działalność założy niewielu z nich.

Wczoraj rozpoczęły się grupowe zwolnienia w Zachemie. Wzmocniono ochronę zakładu. Urząd pracy twierdzi, że rynek potrafi wchłonąć grupę 600 zwolnionych. Ale własną działalność założy niewielu z nich.

Do końca roku wypowiedzenia z samej tylko spółki dostanie 600 osób. Wczoraj wzmocniono ochronę zakładu - specjalnie wynajętych kilkudziesięciu ochroniarzy przez 5 dni będzie obstawiać oba zewnętrzne parkingi Zachemu. Wejście do budynku administracyjnego zastawiono barierkami.<!** reklama>

Jak informowaliśmy, po rozmowach ze związkami zawodowymi Zachem znajdzie dodatkowe środki na odprawy dla zwalnianych. Oprócz ustawowych należności dostaną tyle, żeby każda osoba dostała po 50 tysięcy złotych.

- Pieniądze będą jednak mniejsze, bo to kwota brutto - mówili wczoraj zwalniani. To, czy ją dostaną, zależy w dodatku od tego, czy Grupa Chemiczna Ciech zdoła do kwietnia sprzedać część majątku Zachemu.

Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy, kazał opracować program wsparcia dla zwolnionych, na który z Ministerstwa Pracy i Polityk i Społecznej miasto dostanie dodatkowo 10 mln zł. Chętni otrzymają dotacje w wysokości 40 tys. zł na uruchomienie własnej działalności; stawka może być podwyższona o kolejne 20 tys. zł ze środków Funduszu Pracy.

- Zdacydowana większość zwalnianych ma trzymiesięczne okresy wypowiedzenia, więc bez pracy znajdą się w kwietniu - mówi Tomasz Zawiszewski, szef Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - Nie możemy na to czekać.

Zawiszewski uprzedza, że PUP wejdzie do Zachemu około 10-15 stycznia. - Zorganizujemy spotkanie z zainteresowanymi - mówi dyrektor PUP. - Musimy poznać ich oczekiwania, zorientować, żeby podjąć kolejne kroki. Większość zwalnianych na pewno będzie zainteresowana pracą etatową, na założenie własnej firmy zdecyduje się może z kilkudziesiąt osób.

W wielu przypadkach będzie potrzebne jedynie przeszkolenie, a nie całkowita zmiana profilu zatrudnienia. - Wiadomo, że z pracowników Zachemu sprzedawców kwiatów nikt nie będzie chciał robić. Dzięki przeszkoleniu rozwiną wachlarz uprawnień i podniosą kwalifikacje tych osób. Nawet operator wózka widłowego musi odbyć odpowiednie kursy - mówi dyrektor PUP.

Na razie o możliwość przejęcia zwalnianych pytały dwie większe firmy. - Jedna pytała o spawaczy, druga jedynie bardzo ogólnie - mówi Zawiszewski. Pracodawcy, którzy zdecydują się zatrudnić osobę z Zachemu, PUP przygotował dofinansowanie w wysokości 20.700 zł.

Rafał Bruski uzgodnił możliwość wystąpienia o dodatkowe środki z rezerwy Funduszu Pracy w dyspozycji ministra pracy i polityki społecznej - wniosek zostanie złożony po analizie potrzeb pracowników Zachemu. - Dlatego tak ważne są pierwsze orientacyjne spotkania. Nie możemy wziąć pieniędzy, nie mając możliwości ich wydania na konkretne cele - mówi dyrektor PUP.

Na jedno trzeba jeszcze zwrócić uwagę - wszystkie działania pomocowe można będzie zacząć dopiero wtedy, kiedy zwolnieni zostaną bezrobotnymi - muszą się zarejestrować.

Zawiszewski uważa, że bydgoski rynek pracy potrafi wchłonąć 600 zwolnionych ludzi. - W samym listopadzie zarejestrowało się u nas 2,5 tys. osób, ale pracę zaczęło 880 z nich - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!