Rusin w niedzielę sięgnęła po złoto w slopestyle'u. Teraz też mierzyła w najwyższy stopień podium.
– Zdecydowanie jestem zawiedziona, przyjechałam tu po złoto i po treningach widziałam, że mam na to szanse. Troszkę organizatorzy popsuli mi szyki zmianą formatu zawodów. Normalnie liczą się jako suma dwa lepsze skoki z trzech, jako suma, a tu liczył się jeden z dwóch, więc można było wygrać oddając jeden dobry skok. Jestem zawiedziona, że nie wygrałam, ale cieszę się z podium – mówiła Rusin.
Polka po pierwszym skoku prowadziła, ale jej rywalki w drugim osiągnęły lepszy wynik, więc trzeba było zaryzykować najtrudniejszą rotacją. – Troszeczkę za daleko poleciałam. To jest najcięższa do zrobienia rotacja. Na treningu wychodziło, ale lądowanie jest tu bardzo wymagające, bo trzeba trafić w idealne miejsce. Ja niestety nie ustałam – mówiła.
– W slopestyle'u się udało, a na skoczni było trochę pechowo. Gdyby wylądowała to byłaby pierwsza z wielką przewagą – mówi trener i jednocześnie brat polskiej zawodniczki Bartosz Rusin. – Cóż, za dwa lata następna uniwersjada, może będą dwa złota.
Rusin aktualnie jest poza kadrą snowboardową. – Trenuję sama i przygotowuję się sama. Ale jestem do dyspozycji, jeśli polski związek chciałby ze mną nawiązać współpracę – powiedziała.