Dziewczęta zmuszane do małżeństw już w wieku 13 lat, dzieci uchodźców wojennych na różnych kontynentach, a także te, które wykonują niewolniczą pracy w Afryce będą miały większe szanse, by odmienić swój los. Komisja ds. pomocy humanitarnej i zarządzania kryzysowego Unii Europejskiej wyasygnowała w tym roku 10 procent swojego budżetu na organizację szkół i edukacji dla dzieci w regionach konfliktów i zagrożeń. Te 10 procent, to 164 mln euro. To również więcej niż wydają na ten cel Stany Zjednoczone czy inne kraje będące poza Unią.
- Wierzę, że edukacja może zmienić przyszłość. Dzieci są przyszłością. Jesli dzieciom pozbawionym szkół w takich krajach jak Syria, czy w Afryce, albo w Ameryce Południowej daje się możliwość nauki, to stwarza się im przyszłość, a przez to można zmienić społeczeństwa, w których żyją - mówi Christos Stylianides, europejski komisarz ds. pomocy humanitarnej. To on w ciągu 5 lat doprowadził do zwiększenia budżetu na szkolnictwo w rejonach zagrożeń z 1 procenta budżetu tej komisji do 10 procent. - Wiem, że to moja pozytywna obsesja. Wierzę, że edukacja dzieci w takich regionach służy też pokojowi - dodaje Stylianides. Jego komisja zainaugurowała kampanię informacyjną w krajach Unii pod hasłem #School4All, mającą uświadomić Europejczykom potrzeby edukacyjne dzieci na świecie.

Są one ogromne. Według danych Komisji Europejskiej na świecie z powodu zagrożeń, wojen, konfliktów edukacji pozbawionych jest 75 mln dzieci do 18 roku życia. To więcej niż całkowita liczna uczniów w Europie (wynosi ona 66 mln). Unia już od wielu lat wspiera edukację w takich regionach, m.in. dofinansowując działanie organizacji charytatywnych takich, jak Save the Children. Szacuje się, że dotychczas tą pomocą zostało objętych ok. 6,5 mln dzieci.
O tym, że ten program jest skuteczny świadczą takie przykłady, jak losy Emmanuela Leke, pochodzącego z Sudanu Południowego nauczyciela w szkole dla uchodźców w Ugandzie. - Sam jestem uchodźcą, w 1990 roku w wieku 8 lat musiałem uciekać z Sudanu Południowego. W obozie dla uchodźców organizacje charytatywne prowadziły szkołę, a także szkołę dla nauczycieli - opowiada Emmanuel Leke. - Skończyłem obie szkoły i teraz od 13 lat sam uczę takie dzieci - dodaje.
Szkoła, w której on uczy mieści się pod rozłożystym drzewem. - Kiedy deszcz pada musimy odwoływać lekcje. Poza tym uczniowie przychodzą głodni, nie jedli cały dzień, to również utrudnia nauczanie - dodaje Emmanuel. On i siedmiu innych nauczycieli ma w jednej klasie po 140 dzieci w wieku od 10-do 18 lat. Jest wśród nich dziewczyna zmuszona domałżeństwa jako dziecko, która urodziła bliźniaki, gdy miała 14 lat. Dziś ma 18 lat i w szkole odzyskuje radość utraconego dzieciństwa.
Akcję #School4All wspiera dr Denis Mukwege, ubiegłoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla, który jako ginekolog prowadzi kliniki leczące zgwałcone kobiety i dziewczęta w regionach konfliktów. Jego zdaniem dostęp do edukacji może pomóc w zmniejszeniu zjawiska przemocy i seksualnego wykorzystania dziewcząt w tych regionach.- Szkoła jest dla takich młodocianych matek z - często niechcianym - dzieckiem pochdzącym z gwałtu rodzajem terapii - mówi dr Mukwege. W szkole dajemy dziewczynie edukację, a także pomagamy zaopiekować się jej dzieckiem.
Podczas inauguracji projektu w Brukseli, w centrum Bozar, zgromadzonych było też kilkaset dzieci z brukselskich szkół. Wśród nich była Freya Shannon oraz Christopher Ruutelmaa z Europejskiej Szkoły w Brukseli. - Wiemy, że w wielu krajach dzieci i młodzież mają utrudniony dostęp do szkół, że na przykład dziewczynkom zabrania się nauki. Mieliśmy o tym zajęcia 8 marca, z okazji Dnia Kobiet - mówi Freya Shannon. - Dotychczas sami nie angażowalismy się jakoś w akcje na rzecz tych uczniów, ale to wazna inicjatywa - dodaje Christopher Ruutelmaa.
