"Postanowiłem założyć pamiętnik, aby nie zapomnieć wielu wydarzeń z tej wojny..." - napisał w swoim pamiętniku rosyjski żołnierz.
Jego zapiski są dowodem okrucieństw, jakich dopuszczają się Rosjanie podczas wojny na Ukrainie. Z pierwszego wpisu wynika, że trafił on na Ukrainę w nocy z 23 na 24 lutego, co świadczy o tym, że brał on udział w inwazji na Ukrainę od samego jej początku.
"Przygotujcie sprzęt, zaopatrzcie się w amunicję (amunicja, granatniki), o północy kolumna ruszy przez granicę. Przygotowaliśmy mundury, spakowaliśmy plecaki, dopasowaliśmy zbroje z żartobliwym pozdrowieniem -Happy Holidays-" - w taki sposób wojskowy opisywał swoją podróż na Ukrainę.
"Myśleli, że wróg zaatakował"
W dalszej części pamiętnika Rosjanin opisywał zupełny brak profesjonalizmu w swojej armii. Żołnierze mieli otworzyć ogień do samych siebie, kiedy w miejscu ich położenia pojawił się dron.
"Stacjonowaliśmy w jakiejś wiosce, dość bogatej zresztą. Następnego lub tego samego dnia wykryto pierwszego drona. Próbowali go zestrzelić wyciszoną bronią, a kretyni, którzy służyli dopiero od 3-4 miesięcy, wpadli w szał i myśleli, że wróg zaatakował. Zaczęli masowo strzelać do własnych ludzi. Mój towarzysz Efim dostał kulę w szyję lub policzek" - napisał Rosjanin.
Rosyjscy najemnicy
Autor pamiętnika opisał również spotkanie z najemnikami zatrudnionymi przez Kreml. Opisuje ich jako osoby nieprofesjonalne, które nie mają na sobie odzieży wojskowej. Według jego relacji, na nogach mieli mieć zwykłe trampki.
"Ci faceci nie walczą za kraj, nie za władze, ci faceci walczą o pieniądze, o duże pieniądze (...) Są plotki, że nie żyją długo, rok, dwa — nie więcej, ale to jest plotka, trzeba to sprawdzić, nie wiem tego na pewno" - napisał.
Atak na Charków określony mianem "krwawej nocy"
Rosyjski żołnierz w swoim pamiętniku zawarł też opis ataku na Charków. Według jego zapisków, na miasto miało ruszyć około 1 - 1,5 tys. żołnierzy.
"Boże, to była straszna, ale bardzo piękna noc. W zasięgu wzroku widziałem ogromny pas domów aż do wieżowców Charkowa. Tej nocy wszystko było zalane ogniem »gradówek«, w zasięgu widziałem wszystko płonące, był to po prostu ogromny pas płonących wiosek. Niebo przez całą noc było krwistoczerwone. (...) Było to straszne, ale tak piękne, że zapamiętam to do końca życia. Zaznaczyłem to w swojej pamięci jako -Krwawą Noc-" - napisał żołnierz w swoim pamiętniku.
Podczas powrotu z Charkowa, żołnierze mieli zatrzymać się w jednym z domów, gdzie znaleźli 20 letnią brandy, na którą - jak podkreśla - nie byłoby ich stać z jednej wypłaty. Żołnierze wypili trunek oraz ukradli mięso i jajka. W pamiętniku można też znaleźć zapiski o tym, że żołnierz dziwi się Ukraińcom, którzy opuścili swoje domy, zostawiając m.in. bardzo kosztowne samochody.
mm