22-letni bydgoszczanin Marcin B., któremu policja zarzuca prowadzenie ambulansu medycznego pod wpływem alkoholu ma na koncie długą listę nierozliczonych z Temidą grzeszków. Mimo to korzysta z wolności.
Do tego szukają go bydgoscy hotelarze i restauratorzy, którym winien jest za noclegi i konsumpcję. W sumie kilka tysięcy złotych. Mężczyzna podawał się za lekarza. W restauracji Mega chwalił się podpisaniem kontraktu z Centrum Onkologii. W hotelu „Pegaz” spędził ostatni majowy weekend i nie zapłaciwszy ani grosza ulotnił się we wtorek rano razem ze swoją młodą towarzyszką i dwójką malutkich dzieci.
- Były u nas cztery doby. Odstawił tu niezłą szopkę. Chodził w czerwonej bluzie pogotowia ratunkowego. Miał kurtkę z naszywką lekarz - mówi Anna Kociszewska z hotelu „Pegaz”.
Dopiero gdy dokładnie przyjrzała się peselowi oszusta (nie miał dowodu osobistego tylko zaświadczenie z policji o utracie dokumentu), zrozumiała, że 22-latek raczej nie może być lekarzem.
- Może do teatru pana powinni przyjąć? - nie wytrzymała menadżerka hotelu.
- Jestem w trakcie studiów medycznych - Marcin S. odparł niezmieszany. - Pani myśli, że ja tego nie zapłacę? Miałbym narażać swoją karierę dla tych paru groszy? - odpowiedział, gdy poproszono go o podpisanie oświadczenia, że ureguluje koszty pobytu w hotelu i restauracji.
Profesjonalnie udawał
- Był bardzo przekonujący. Przy stoliku w restauracji obstawił się dokumentami i grał zapracowanego. Nawet zrugał kelnerkę, która chciała mu podać coś do jedzenia - mówi Tomasz Woźniak, właściciel restauracji „Mega”. Pamięta, że Marcin S. powoływał się na związki z pogotowiem ratunkowym.
- Ten człowiek nie ma i nigdy nie miał z nami nic wspólnego - mówi nie bez cienia irytacji Krzysztof Wiśniewski z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. WSPR zamieściła na Facebooku oświadczenie, w którym wyjaśnia, że Marcin S. nie jest pracownikiem stacji. Do pogotowia nie należy również ambulans, którym 31 maja wieczorem 22-latek „rajdował” po mieście. Jest on podobno dzierżawiony. Jeden z naszych Czytelników tamtego dnia widział ów samochód w godzinach popołudniowych na placu Wolności.
- Pędził alejkami parku, tylko dzieci uciekały - usłyszeliśmy wczoraj.
Do „Pegaza” spływają informacje z innych hoteli, mailowe i telefoniczne. Podziękowania o ostrzeżeniu przed oszustem oraz potwierdzenia, że gdzie indziej też „dał nogę”.
PRZECZYTAJ:Potrzebna pokuta [KOMENTARZ]
Prokuratura Bydgoszcz-Południe w marcu sporządziła akt oskarżenia w sprawie kradzieży wózków inwalidzkich przez Marcina S. Wisi na nim również wyrok sześciu miesięcy więzienia za rozbój w Brzozie. Nie jest on jednak prawomocny.