Za planowaną restrukturyzację bydgoskich szpitali uniwersyteckich zapłaci Collegium Medicum UMK w Toruniu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 141465" sub="Collegium Medicum będzie płacić nie tylko za remonty, ale także za restrukturyzację szpitali uniwersyteckich Fot. Tadeusz Pawłowski">Centrum Konsultingowe Collegium Medicum przez cały ubiegły rok przygotowywało analizy funkcjonowania szpitali im. Jurasza i Biziela. W grudniu ogłosiło założenia restrukturyzacji obu lecznic. Plan, o czym informują nas pracownicy szpitali, nie cieszy się powszechnym uznaniem. Są tacy, którzy uważają, że wszystko zmierza w kierunku częściowej prywatyzacji i umocnienia się wyłącznie spółki zarządzającej. Ma ona zatrudniać 60 osób i mieć władzę absolutną.
- Spółka, zgodnie z planem restrukturyzacji, ma realizować zadania z zakresu księgowości, kadr oraz kontrolingu finansowego i medycznego - mówi Jarosław Kozera, prezes centrum. - Jak wynika z planu, będą powołane nowe jednostki do realizacji zadań z zakresu medycyny ratunkowej i terapii jednodniowej. Aby nie powielać kosztów administracji, wszystkie jednostki, w tym obecne szpitale, będą obsługiwane przez jedną administrację. Korzyści są oczywiste: jeden system informatyczny, jednakowe procedury, wzrost wydajności pracy.
Kontrowersje budzi nie tylko sposób funkcjonowania spółki, ale i to, skąd nowa firma weźmie pieniądze na wydzielenie pogotowia oraz centrum chirurgii jednego dnia. Szpitale są przecież zadłużone.
<!** reklama>- Koszty zmian organizacyjnych finansowane są z budżetu Collegium Medicum UMK. Po wdrożeniu nowej struktury za zadania wykonywane przez spółkę na rzecz konkretnych jednostek - tak jak za usługi obce - będą płaciły te jednostki - zapowiada Jarosław Kozera. - Będzie się to odbywało na zasadach podobnych do tych, które obowiązują przy zatrudnianiu zewnętrznych firm sprzątających lub ochrony.
Centrum konsultingowe zamierza również uruchomić własną hurtownię leków. Jak mówi prezes Jarosław Kozera, także w tym wypadku pieniądze na rozruch wyłoży Collegium Medicum.
- Koszty powołania nowych jednostek poniesie Collegium Medicum. Jednak w tym przypadku inwestycja bardzo szybko się zwróci, bo nie jest tajemnicą, że hurtownie leków są w dobrej kondycji finansowej - zapewnia prezes.
- Nawet jeśli znajdą się pieniądze na początek, to skąd pewność, że NFZ zakontraktuje usługi świadczone przez nowe jednostki? - zastanawiają się przeciwnicy restrukturyzacji i podkreślają, że wyjęte z obecnych struktur oddziały mogą nie przejąć zadań szpitali uniwersyteckich. Ich zdaniem, ryzyko jest zbyt duże.
- Nigdy nie uzyskamy 100-procentowej gwarancji zakontraktowania usług - przyznaje prezes Jarosław Kozera. - Jednak nasza reforma proponuje nową jakość: koordynowaną opiekę nad pacjentem. Oferta, w porównaniu z rozproszonymi obecnie poradniami, które nie współpracują na bieżąco ze szpitalami, będzie znacznie korzystniejsza dla pacjentów. Lekarze specjaliści praktykujący w klinikach będą mogli opiekować się pacjentami w poradniach rozproszonych po całym województwie. To znacznie poprawi jakość opieki, zapewni jej ciągłość i krótką ścieżkę dostępu do specjalistów z naszych szpitali. Gwarancji nie ma, ale - znając troskę dyrekcji naszego oddziału NFZ o jakość opieki - o wynik końcowy jestem spokojny.
A więc choć pewności brak, zdaniem współtwórcy programu, o los wydzielonych jednostek martwić się nie trzeba. Ale co stanie się z macierzystymi lecznicami? Niektórzy analitycy dowodzą, że szpitale uniwersyteckie utrzymują się właśnie dzięki chirurgii jednego dnia. To ona ma zarabiać na wykonywanie innych wysokospecjalistycznych procedur.
- Jest to obiegowe przekonanie niepoparte danymi finansowymi. Analiza kosztów poszczególnych procedur wykazuje, że w szpitalach uniwersyteckich jest akurat odwrotnie - dowodzi nasz rozmówca. - Procedury wysokospecjalistyczne są bardzo dobrze wyceniane przez NFZ i ich liczba powinna wzrosnąć. Proste procedury - z uwagi na długi czas pobytu pacjenta i duże koszty ogólnoszpitalne - okazują się źródłem strat.
Zdaniem prezesa Centrum Konsultingowego Collegium Medicum, nieporozumienie w ocenie opłacalności procedur bierze się zapewne stąd, że z poziomu poszczególnej kliniki lub oddziałów nie można oszacować wszystkich kosztów.
