W trzech szpitalach trwają negocjacje. Wojewoda typuje placówki do kontroli, a w środę ma zebrać się prezydium komisji dialogu społecznego w sprawie sytuacji w placówkach zdrowia.
Rafał Bruski, wojewoda kujawsko-pomorski, ogłosił wczoraj, że w wybranych jednostkach służby zdrowia przeprowadzone zostaną kontrole. Wojewoda chce zbadać, czy dyrektorzy podpisując porozumienia płacowe, dbają o mienie społeczne.
<!** reklama>- Sprawdzimy, czy przez podwyżki płac jednostki nie popadają w długi - oświadcza wojewoda Rafał Bruski i zapowiada wysłanie pism do organów założycielskich z prośbą o pomoc w monitorowaniu szpitali.
Unieważni kontrakty?
Rafał Bruski dodaje, że na razie nie ma sygnałów o przekroczeniu bezpiecznych granic i zapowiada, że jeśli normy zostały złamane, unieważni podpisane przez dyrektorów kontrakty.
- Akcja ma służyć zdiagnozowaniu, ministerstwo chce wiedzieć, jakie stany kryzysowe występują lub wystąpić mogą - wyjaśnia wojewoda. - Kto jest uczciwy, kontroli bać się nie musi.
Wojewoda poinformował też, że przyjął wniosek Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” i zwołał na środę posiedzenie prezydium Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego.
- Nie wiem, co będzie. Chciałem z wojewodą porozmawiać przed posiedzeniem, ale powiedziano mi, że wojewoda nie ma czasu nawet na krótką, telefoniczną rozmowę - twierdzi Leszek Walczak, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”. - Pan wojewoda robi teraz to, o co prosiliśmy w grudniu. Ciekawy jestem tylko, jak zamierza zabierać lekarzom pieniądze, skoro nie ma do tego żadnych uprawnień.
Odpowiada dyrektor
Zdaniem przewodniczącego Leszka Walczaka, zawarte umowy nie podlegają zmianom, kontrolować je może jedynie Państwowa Inspekcja Pracy. Za błędy odpowiada jednoosobowo dyrektor i to jego można ukarać. Jednak prawo do wymierzania kary ma wyłącznie organ założycielski. Dla większości lecznic jest nim samorząd województwa.
- Ustawodawca przypisał wojewodzie nadzór w zakresie medycznym - mówi Edward Hartwich, wicemarszałek województwa. - Jeśli wojewoda ma zamiar kontrolować aspekt zagwarantowania dostępu do świadczeń, ma do tego prawo. Dobrze się stało, że wreszcie ktoś sprawdza przyczyny, a nie skutki zadłużania się placówek.
Wicemarszałek przypomina, że w Kujawsko-Pomorskiem szpitale nie mają tak dużych długów. Zatem nie można mówić o zagrożeniu.
Ze spokojem o sytuacji w regionalnej służbie zdrowia mówią także dyrektorzy. Nawet ci, którzy jeszcze negocjują ze związkami zawodowymi.
- Rozmawiamy dalej - oświadcza Krzysztof Tadrzak, dyrektor szpitala miejskiego w Bydgoszczy. - Stoję na twardym stanowisku, nie daję tego, czego nie mam. Pewnych granic przekraczać nie wolno. Nie boję się kontroli wojewody.
Jak podkreśla Krzysztof Tadrzak jednostka cały czas stara się ograniczyć koszty, np. korzystając z usług tańszych kontrahentów.
- Nie zawsze jest to możliwe, obowiązuje nas przecież ustawa o zamówieniach publicznych i procedury przetargowe - dodaje Zbigniew Sobociński, wicedyrektor szpitala im. Biziela w Bydgoszczy. - Mamy większy o 10 procent kontrakt, możemy pół miliona złotych przeznaczyć na podwyżki.
Jak przypomina Zbigniew Sobociński, wzrost płac w „Bizielu” dotyczy m.in. lekarzy, pielęgniarek i analityków medycznych. Ponadto, szpital jest w trakcie przekształcenia i może liczyć na 10 mln złotych na oddłużenie.
Negocjacje trwają
Negocjacje płacowe trwają też w świeckim szpitalu dla psychicznie chorych oraz w bydgoskim im. Jurasza. - Mamy jeszcze problem z rezydentami, choć ich wynagrodzenia zależą od ministerstwa - wyjaśnia Stanisław Prywiński, dyrektor do spraw lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy. Negocjacje dziś mają być kontynuowane.
Natomiast we wszystkich placówkach służby zdrowia, o czym poinformował nas Leszek Walczak, członkowie „Solidarności” wczoraj ogłosili pogotowie strajkowe.