https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tylko cztery ściany basenu

Jarosław Hejenkowski
Zygmunt Lewandowski we wrześniu skończy 73 lata. Od innych starszych mieszkańców różni go jednak wiele. Nie każdy codziennie chodzi na basen i potrafi przepłynąć 3-kilometrową trasę.

Zygmunt Lewandowski we wrześniu skończy 73 lata. Od innych starszych mieszkańców różni go jednak wiele. Nie każdy codziennie chodzi na basen i potrafi przepłynąć 3-kilometrową trasę.

<!** Image 2 align=none alt="Image 156093" sub="Zygmunt Lewandowski ma już folder mistrzostw, które odbędą się we włoskim Rimini. Zaczął zbierać pieniądze na ten start / Fot. Jarosław Hejenkowski">Na koncie swoim koncie ma wiele osiągnięć: 48 tytułów mistrza Polski oraz 35 pływackich rekordów kraju. Niedawno wrócił z Goeteborga, gdzie brał udział w mistrzostwach świata masters.

<!** reklama>Od kiedy Pan pływa?

Zacząłem w 1949 roku, a normalnie trenowałem już dwa lata później w Kolejarzu Inowrocław. Później była Noteć Mątwy. Pierwszy sukces odniosłem właśnie w 1951 roku, kiedy zostałem mistrzem Pomorza szkół podstawowych.

Gdzie wtedy trenowaliście?

Kiedyś Inowrocław był potęgą, jeśli chodzi o baseny. Była 50-metrowa pływalnia w Solankach, takiej samej długości koło „Delfina”. W Mątwach znajdował się basen z podgrzewaną wodą oraz mniejsze baseny w jednostce lotniczej oraz „Kasprowiczu”. Wtedy do pływania było bardzo wielu chętnych, a młodzież tam ciągnęła z nudów, pewnie dlatego, że nie było nawet telewizji.

Co jest takiego ciekawego w pływaniu? Bo niektórzy powiedzą, że to nuda...

I będą mieli rację. Kiedy gra się w piłkę nożną albo koszykówkę, to się widzi ludzi. W basenie widzi się tylko jego cztery ściany. Ale wciąż mnie to ciągnie, a zwłaszcza, kiedy się osiąga sukcesy.

Zaskakuje mnie to, jak wielu jest starszych ludzi, którzy pływają z takim zacięciem.

Na mistrzostwach świata w Monachium było 15 tysięcy osób. Na mistrzostwach Europy w Słowenii i Hiszpanii, gdzie zająłem trzecie miejsce, po 4 tysiące. Teraz w Goeteborgu widziałem 96-letnią Japonkę, która chodzi o kulach, ale wciąż startuje.

Jeździcie na takie zawody za własne pieniądze?

Jeżdżę z kolegami z Poznania. Jest nas ośmiu i mamy przyczepę campingową, w której śpimy. Sami też sobie gotujemy. Dwanaście dni w Szwecji wyniosły nas 1200 złotych od osoby. Najdroższe są przejazdy, a jeździć trzeba sporo. Rok temu przejechaliśmy 7 tysięcy kilometrów.

Czy przed zawodami stosuje Pan jakąś dietę? Bo przecież takie maratony są wyczerpujące...

W Szwecji pływało się dobrze, bo było to jezioro otoczone przez góry, więc nie było fal. Ale dietę stosuję - głównie makarony oraz sałatki warzywne.

Jak często Pan pływa?

Mieszkam blisko „Wodnego Parku”, więc pływam dzień w dzień, trzy kilometry dziennie. Tylko kiedy mam w sobotę zawody, to w piątek nie trenuję. Ale sezon trwa cały rok. W maju były mistrzostwa Polski w Gliwicach, później Goeteborg, cały czas trwają zawody Grand Prix Wielkopolski, a w listopadzie w Mławie odbędą się też mistrzostwa Polski na krytym basenie. Szykuję się też za dwa lata do startu na mistrzostwa świata we Włoszech i już oszczędzam na wyjazd do Rimini.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski