Dekadę temu ekipa Waldemara Fornalika miała zaksięgować 3 punkty w stolicy Mołdawii, by utrzymać dystans punktu do Anglików. Nasi ruszyli z impetem i w 7 minucie po podaniu Roberta Lewandowskiego do siatki trafił Jakub Błaszczykowski. Wówczas nikt nie brał pod uwagę, że po meczu ze łzami w oczach na pytania dziennikarzy będzie odpowiadać młodziutki Piotr Zieliński.
– Polacy mieli znakomite okazje w pierwszej połowie, ale przetrwaliśmy ich napór i Eugeniu Sidorenco doprowadził do remisu. Po jego golu to my byliśmy bliscy kolejnego
opowiada Igor Armas, który niedawno zakończył reprezentacyjną przygodę na 83 występach i 6 golach. Remis z Polakami mającymi w składzie tak podziwianego przez niego Lewandowskiego uważa za jedno z najprzyjemniejszych wydarzeń w swojej przygodzie z piłką. Liczy, że jego koledzy pokuszą się o podobną niespodziankę 20 czerwca 2023 na tym samym obiekcie.
– Jechaliśmy do Kiszyniowa po dwóch wygranych w meczach towarzyskich, z Węgrami 1:0 i Litwą 2:0. Wierzyliśmy w swoją siłę i chcieliśmy choćby w pewnym stopniu zatrzeć kiepskie wrażenie z poprzednich występów w eliminacjach do francuskiego mundialu
mówi Sławomir Majak, uczestnik potyczki z 7 października 1997 roku, w której na Stadionie Republikańskim w stolicy Mołdawii gospodarze ulegli Biało-Czerwonym 0:3.
Selekcjoner... strzelił z karnego
W Katowicach jeszcze pod wodzą Antoniego Piechniczka Polska wymęczyła zwycięstwo z Mołdawią 2:1. Bramki dla naszych zdobyli Henryk Bałuszyńskiz wolnego i Krzysztof Warzycha z karnego. 7 minut przed końcem zrobiło się nerwowo, bo Grzegorza Szamotulskiego z jedenastki pokonał Sergiej Kleszczenko, obecny selekcjoner mołdawskiej drużyny narodowej. Kibice drżeli o wynik, który już się nie zmienił. Rok później kadrę prowadził już Janusz Wójcik.
– Wiedzieliśmy, że w Kiszyniowie nie gra się łatwo, ale selekcjoner natchnął nas pewnością siebie. Na grząskim boisku przy padającym deszczu dzień konia miał Andrzej Juskowiak. Śmialiśmy się, że to co trafił w piłkę wpadało do siatki. Mołdawia nie miała nic do powiedzenia
wspomina Majak, uczestnik tamtej wyprawy.
– Prawdę mówiąc to niewiele pamiętam z Kiszyniowa
dodaje Piotr Świerczewski, wicemistrz olimpijski z Barcelony 1992.
– A, już wiem, miałem udział przy pierwszym golu Jusko.
To było trafienie na 0:1 w 23 minucie. Po zmianie stron przy kolejnych golach dla gości w głównych rolach wystąpili medaliści igrzysk – Juskowiakowi asystowali Wojciech Kowalczyk i Jerzy Brzęczek.
– Po zwycięstwie 3:0 w naszej kadrze panowała super atmosfera, ale 4 dni po Kiszyniowie musieliśmy zejść z obłoków, bo w Tbilisi dostaliśmy trójkę od Gruzinów
przypomina Majak. A kadra Janusza Wójcika nie zdołała awansować do finałów Euro 2000 i uwielbiany przez kibiców szkoleniowiec stracił posadę.
Dwie wygrane na neutralnym gruncie
Poza Polską Mołdawię nasza reprezentacja pokonała jeszcze dwukrotnie – 6 lutego 2011 w Portugalii w Vila Real de Santo Antonio zwycięstwo zapewnił Dawid Plizga.
– Graliśmy składem ligowców, ale trafienie w kadrze smakuje zawsze wyjątkowo
podkreśla bohater spotkania.
– Miałem okazję w pierwszej połowie
dodaje Anatolie Doros, mołdawski futbolista, który występował w Legii Warszawa, Polonii Warszawa i Koronie Kielce. 20 stycznia 2014 zabrakło go w Abu Zabi w Arabii Saudyjskiej, a Biało-Czerwoni znów zwyciężyli 1:0 po golu Pawła Brożka, który zaliczył pożegnalny mecz w reprezentacji.
– Udem pokonałem Ilie Cebanu, byłego golkipera Wisły Kraków. Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu, ale z dumą założyłem opaskę kapitana
wracał do tamtych chwil Brożek, nieobecny w eliminacjach MŚ w czerwcu 2013 na Arena Zimbru w Kiszyniowie.
Jak będzie w najbliższy wtorek? Oto jest pytanie…
