Trudno zapanować nad tłumem - studenci różnych uczelni o swych otrzęsinach

W jakim stopniu otrzęsiny to zabawa dyktowana przez ułańską fantazję studentów, a w jakim profesjonalnie dba się o bezpieczeństwo rozdokazywanej młodzieży? O swoich obserwacjach, o środkach ostrożności, atmosferze i komforcie imprez wypowiadają się studenci bydgoskich uczelni.

- Nie wiem, jak było w tym roku, ale rok temu pojawił się na imprezie pewien problem, szybko rozwiązany jednak przez organizatorów - przypomina sobie studentka Collegium Medicum. - Lokal okazał się po prostu za mały dla chętnych do zabawy. Kiedy jednak obsługa to zauważyła, zamknięto klub i wpuszczano dopiero po wyjściu kolejnych grupek ludzi. Nie kojarzę innych kłopotów z bezpieczeństwem.

Jak to bywa na imprezach Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego? O organizacji otrzęsin opowiada przewodnicząca samorządu Żaneta Komoś: - Przede wszystkim wybraliśmy miejsce przeznaczone na organizację masowych imprez. Jak co roku, odbędą się w „Łuczniczce”, gdzie jest odpowiednia liczba wyjść ewakuacyjnych, oraz miejsce na dużą liczbę osób. Poza tym, zanim zaczniemy cokolwiek organizować, musimy powiadomić odpowiednie służby i dostosować się do odpowiednich przepisów, dotyczących imprez masowych. No i możemy ruszać z otrzęsinami dopiero gdy Urząd Miasta Bydgoszczy wyda zgodę. Nie przekraczamy także liczby uczestników, którą sobie z góry założyliśmy. Po wyprzedaniu wszystkich biletów kasy i wejścia są zamknięte. Zawsze także bierzemy trochę więcej ochroniarzy niż wymagają przepisy.

Na pewno po wydarzeniach na UTP organizatorzy zaczną zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo. Studentka UTP, Gabriela, zauważa: - Otrzęsiny na mojej uczelni nie były zbytnio przemyślane, od początku było widać, że jest za dużo ludzi. Gdy wybuchła panika, nikt nie wiedział, co robić, słyszałam tylko krzyki, żeby się odsuwać od schodów. Trudno zapanować nad takim tłumem.

Zdaniem rektora UTP, impreza odbywała się za zgodą władz uczelni i z zastosowaniem środków ostrożności. Rektor przyznał jednak, że regulamin nie był restrykcyjnie przestrzegany, a najprawdopodobniej czujność organizatorów osłabła w najważniejszej chwili.