-
Sąd uchylił wyrok w części dotyczącej Janusza P. w zakresie punktów 10-17 i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Bydgoszczy
- mówi sędzia Roman Kowalkowski, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Decyzja zapadła w poniedziałek na posiedzeniu, które w gdańskim sądzie odbyło się o godzinie 13.30.
Prof. Janusz P. był jedyną z osób sądzonych w sprawie dotyczącej tragicznego finału zabawy z października 2015 roku, u której Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w grudniu ubiegłego 2019 roku (kiedy zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie) nie dopatrzył się winy. Profesor P. został uniewinniony od zarzutów, jakie stawiała mu prokuratura.
Trzy osoby skazane
Wobec pozostałych osób Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyroki. Były rektor, prof. Antoni B. został skazany na karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Miał też zapłacić grzywnę w wysokości 100 stawek po 100 zł. Z kolei Ewa Ż., była przewodnicząca uczelnianej rady samorządu studenckiego została również uznana winną zarzucanych jej czynów i ukarana karą roku więzienia w zawieszeniu na dwa. Dostała do zapłaty grzywnę w wysokości 200 stawek razy 50 zł. Wobec Andrzeja Z., szefa ochrony w firmie, która miała feralnego dnia zabezpieczać teren imprezy, sąd orzekł karę 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę 7000 zł. Skazani musieli zapłacić po 20 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz bliskich osób, które poniosły śmierć w 2015 roku.
Przypomnijmy, że tragedia wydarzyła się w nocy z 14-15 października 2015 roku. W wyniku stratowania przez tłum ściśnięty w łączniku między dwoma uczelnianymi budynkami zmarły dwie studentki w wieku 24 i 20 lat oraz 19-letni student.
Prokuratura postawiła oskarżonym zarzuty m.in. złamania ustawy o imprezach masowych i sprzedaży alkoholu bez zezwolenia. Byłego rektora i prorektora oskarżano o niedopełnienie obowiązków. Pierwszy - w opinii prokuratury - miał zaniedbać przygotowanie procedur ochrony uczelni, a drugi miał udzielić jedynie ustnej zgody na zorganizowanie imprezy bez porozumienia się z rektorem UTP.
To Cię może też zainteresować
Na jednej z ostatnich rozpraw w procesie, który toczył się w bydgoskim sądzie okręgowym, zeznawała Ewa Ż.
- To nie ja z imienia i nazwiska byłam organizatorem imprezy - mówiła. Wyliczała przy tym nazwiska innych osób, członków rady samorządu. - Byli nimi dodatkowo przedstawiciele uczelni oraz Fundacji na Rzecz Studentów i Absolwentów UTP - mówiła Ewa Ż. Dodatkowo przytoczyła wypowiedź rektora z pierwszego posiedzenia senatu uczelni już po tragicznej w skutkach imprezie. Zacytowała również wypowiedź ówczesnego rzecznika UTP, dr Włodzimierza Napartego, który miał stwierdzić, że „na imprezie nie znajdowały zastosowania przepisy ustawy o imprezach masowych”.
Ewa Ż. zeznawała już na początku procesu, który rozpoczął się w 2016 roku. Ostatecznie dopiero pod koniec postępowania w 2019 roku postanowiła wygłosić swobodne oświadczenie i zapowiedziała, że będzie odpowiadać na pytania.
Jedną z bardziej interesujących kwestii, które poruszyła na sali rozpraw była przewodnicząca rady samorządu, jest sprawa podpisywania umów z partnerami imprezy studenckiej. Ż. twierdziła, że umowy, m.in. z jednym z banków podpisała niejako w imieniu uczelni i samorządu Fundacja na Rzecz Studentów i Absolwentów UTP, której prezesem był właśnie Sebastian K.
