Przypomnijmy: dwa dni temu (25 czerwca) nad ranem doszło do wypadku drogowego na włocławskim odcinku autostrady A-1, gdzie kierujący audi widząc zdarzenie na przeciwległym pasie ruchu w stronę Łodzi zatrzymał pojazd na pasie awaryjny, chcąc powiadomić o zdarzeniu służby ratownicze.
Niestety, chwilę później w stojący pojazd uderzył dostawczy fiat, którego 35-letni kierujący zjechał częściowo na pas awaryjny. W wyniku uderzenia trzech pasażerów audi zostało zabranych do szpitali. Dwie osoby dorosłe trafiły do Włocławka, a 10-miesięczna dziewczynka do Bydgoszczy. Policjanci przeprowadzili badanie trzeźwości obu kierowców, które wykazało, że byli oni trzeźwi. Do wyjaśnienia sprawy zatrzymany w policyjnym areszcie został 35-letni kierujący fiatem. Kilka godzin później otrzymaliśmy informację ze szpitala, że pomimo udzielonej pomocy 10-miesięczna dziewczynka zmarła.
Wczoraj (26 czerwca) włocławscy policjanci doprowadzili 35-latka do prokuratora, gdzie na podstawie zebranego materiału usłyszał on zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został doprowadzony do sądu, gdzie śledczy wnioskowali o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. Sąd na posiedzeniu przychylił się do wniosku i najbliższe trzy miesiące 35-latek spędzi w areszcie. Za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym sprawcy może grozić kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do nawet 8 lat.
Makabryczny wypadek na autostradzie A1 pod Włocławkiem. Trzy osoby, w tym dziecko trafiło do szpitala w stanie ciężkim
script>
