Ciała mężczyzn znaleziono po południu. Na miejscu tragedii pojawili się policjanci, strażacy i ekipa pogotowia ratunkowego. Obecnie sprawę bada prokurator i kryminalni.
Policja jedynie potwierdza, że doszło do takiego zdarzenia. - Znaleziono ciała trzech mężczyzn - przyznał sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz z biura prasowego lubuskiej policji.
Udało nam się jednak nieoficjalnie ustalić, jak doszło do tej tragedii.
Czterech mężczyzn (w tym dwóch braci) spotkało się na wspólnej imprezie. Żona jednego z nich przez długi czas nie mogła się się do niego dodzwonić. Postanowiła więc sprawdzić, co dzieje się z mężczyznami.
Na miejscu zastała mężczyzn w pozycji siedzącej. Trzech z nich już nie żyło, tylko jeden dawał oznaki życia. Kobieta na miejsce wezwała pogotowie i odpowiednie służby.
Wiadomo, że powodem tragedii nie było zaczadzenie, ani pożar - wbrew pogłoskom. Wiele wskazuje na to, że do tragedii doprowadziły środki psychoaktywne, które mężczyźni mieli zażywać podczas spotkania.
AKTUALIZACJA - godz. 18.45
Wiemy już że na poniedziałek zaplanowano sekcję zwłok mężczyzn. Obecnie w domu i na terenie posesji pracuje kilkunastu techników kryminalistyki, policjantów z wydziału kryminalnego oraz dochodzeniowo - śledczego.
Na miejscu tragedii obecny jest sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego lubuskiej policji. W rozmowie z naszym dziennikarzem przyznał, że bardzo ważnym świadkiem będzie mężczyzna, który obecnie walczy o życie w szpitalu. Obecnie, ze względu na stan jego zdrowia nie ma szansy, by go przesłuchać.
Wiemy też, że czynności prowadzone na miejscu tragedii potrwają do późnych godzin nocnych.
Policja nie chce też spekulować o przyczynach tej tragedii. Pewne jest tylko to, że nie doszło w tym miejscu do zaczadzenia - potwierdzili to strażacy.
Nieoficjalnie ustaliliśmy też, że na ciałach ofiar nie ujawniono żadnych śladów, które mogłyby świadczyć o tym, że napadnięto mężczyzn, brali udział w bójce lub awanturze.
AKTUALIZACJA - godz. 18.15
Nasz reporter jest na miejscu zdarzenia. Jak informuje, na terenie posesji znajdującej się nieopodal głównej drogi wciąż pracują policjanci - jest ich około 20. Nie ma jednak możliwości, by wejść na teren domu jednorodzinnego - wejścia pilnują funkcjonariusze. Część z nich z latarkami przeczesuje teren wokół domu - być może szukają kolejnych wskazówek, które pozwolą im ustalić przyczynę tragedii.
Udało nam się porozmawiać z mieszkańcem, który był w Kwiatkowicach w momencie, gdy odkryto tragedię. - Słyszałem karetkę pogotowia. Na pewno lądował też helikopter. Tu teraz wszyscy mówią o tej tragedii, wciąż jednak nie wiemy co tak naprawdę się stało. Nie żyją trzy osoby... Matko, tutaj nigdy nie było takie zdarzenia - komentuje mieszkaniec Kwiatkowic.
Przypomnijmy: nieoficjalnie mówi się, że do śmierci mężczyzn doprowadziły substancje psychoaktywne.
Przeczytaj też: **Dwa porzucone samochody odholowane z parkingów w Zielonej Górze. Prosili o to mieszkańcy, którzy skarżyli się na brak miejsc parkingowych**
Zobacz również: Magazyn Informacyjny "Gazety Lubuskiej"