Na oddziale zamkniętym szczecińskiego szpitala psychiatrycznego ciężkiemu poparzeniu uległa 41-letnia kobieta. Pomimo pomocy lekarzy, zmarła. Co wydarzyło się naprawdę? O sprawie pisze Onet.pl
Problemy psychiczne kobiety zaczęły się po wypadku, jakiego doznała w dzieciństwie. We wrześniu jej stan się pogorszył, trafiła więc do placówki przy ul. Broniewskiego w Szczecinie.
Wiadomo jedynie, że 9 września kobieta niemal spłonęła. Prokuratura milczy na temat jakichkolwiek szczegółów zdarzenia. Nie wyklucza jednak udziału osób trzecich. Pacjencie nie mogą posiadać zapalniczek ani zapałek.
- To postępowanie prowadzone jest w sprawie w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa narażenia na bezpośrednie utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej - mówi Onetowi prok. Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Źródło: Onet.pl
Wideo
Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice