[TRAGEDIA NA UTP] Rektor uczelni oddaje się do dyspozycji gremium, które wybrało go na to stanowisko

[break]
Minął miesiąc od dramatycznych wydarzeń na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym, w wyniku których zmarło troje studentów, a kilkanaście osób odniosło obrażenia.

Jutro zbierze się senat uczelni, który odniesie się do wniosku byłej minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, o dymisję ze stanowiska rektora, prof. Antoniego Bukaluka.

Jak pisaliśmy wcześniej, powołując się na słowa rzecznika UTP, dr. Mieczysława Karola Napartego, w przypadku odrzucenia wniosku przez senat, sprawa byłaby zakończona. Rektor pozostałby na stanowisku. Gdyby jednak wniosek pani minister zyskał poparcie, wówczas decyzja o ewentualnym zwolnieniu rektora trafiłaby jeszcze pod obrady Kolegium Elektorów, czyli grupy około 90 osób, które wybrały prof. Antoniego Bukaluka na rektora. W jej skład wchodzi szerokie grono pracowników naukowych, studentów, doktorantów, wykładowców, osób zatrudnionych w różnych jednostkach uczelni.

Tak miało być. Po szczegółowej analizie przepisów ustawy o szkolnictwie wyższym władze uczelni zdecydowały, że sprawa zostanie inaczej rozstrzygnięta.

- Okazuje się, że zapis ustawy w tej kwestii nie jest jednoznaczny, pozostawiając pole do interpretacji. Dlatego też rektor postanowił, że wniosek, niezależnie od decyzji senatu, tak czy inaczej trafi pod obrady Kolegium Elektorów - powiedział nam wczoraj rzecznik uczelni, dr Mieczysław Karol Naparty.

Jak wyjaśnia dr Naparty, rektorowi UTP zależy na tym, by nie było najmniejszych powodów do podejrzeń o próbę wpływania na decyzję senatu czy chęć uniknięcia odpowiedzialności przez rektora.

Ministerialne żądanie zwolnienia ze stanowiska prof. Antoniego Bukaluka, kierującego uczelnią drugą kadencję, ma związek z raportem wewnętrznej komisji uczelnianej, powołanej do zbadania okoliczności towarzyszących tragicznym wydarzeniom, które rozegrały się na terenie kampusu UTP z 14 na 15 października.

Raport powstał na życzenie ministerstwa. Jest to 10-stronicowy dokument, oparty na relacjach i wyjaśnieniach 34 osób, w tym 18 uczestników imprezy, podczas której doszło do wypadku. Śmierć poniosło troje studentów - 20-letnia Natalia G., 24-letnia Paulina T. i 19-letni Paweł Ch. Jak wykazała sekcja zwłok, przeprowadzona przez biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, we wszystkich trzech przypadkach bezpośrednią przyczyną zgonu było uduszenie. U Pawła i Natalii lekarze stwierdzili obrzęk mózgu, który powstał w wyniku niedotlenienia.

Według ministerstwa z raportu wynika, że rektor nie dopełnił swoich obowiązków, wydając zgodę na organizację dyskoteki ustnie, bez przeanalizowania ewentualnego ryzyka i bez sprawdzenia zabezpieczeń imprezy (jak ustaliła prokuratura, na dyskotece na 1200 osób otwarte było tylko jedno wąskie wyjście).

Badająca sprawę Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz Północ jeszcze nie postawiła nikomu żadnych zarzutów. Można się domyślać, że jest to tylko kwestia czasu. Wiadomo bowiem, że ustalono, iż „Start Party UTP” miało charakter imprezy masowej i powinno być zgłoszone odpowiednim służbom. Za przeprowadzenie imprezy masowej bez zezwolenia - tak jak w tym przypadku - grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

- Organizatorem był samorząd UTP i to on powinien wystąpić z wnioskiem o wydanie zezwolenia - mówi prokurator Piotr Dunal. - To jest dramat, ale jeżeli jest się dorosłym, to trzeba umieć przewidywać.