Podpuszczaliśmy Czytelników na Toruń, wysyłaliśmy się w kosmos. Raz daliśmy się sami nabrać. 1 kwietnia w gazetach rządzi się swoimi prawami.
<!** Image 2 align=right alt="Image 147624" sub="1 kwietnia 2005 r. musieliśmy upozować na grubego redakcyjnego kolegę, by Czytelnicy uwierzyli, że w czasie jazdy autobusem puszystych czeka ważenie Fot. Dariusz Bloch">Kiedy ogłoszono, że pierwszy numer „Expressu” ukaże się w kioskach 1 kwietnia, konkurencja i zawistnicy po cichu spodziewali się, że ta informacja to dowcip. Jak się miało okazać dwadzieścia lat temu, nie był to żart. W roku 2010 naszą gazetę należy traktować jak najbardziej serio. Ale w każdą kolejną rocznicę powstania - tak jak i w innych mediach - można było spodziewać się dziennikarskich prób wprowadzenia publiczności w błąd i testowania jej poczucia humoru. Zasiedliśmy nad rocznikami „Expressu”, by sprawdzić (1 kwietnia) siłę własnego konceptu i (2 kwietnia) reakcję Czytelników. Ku zdumieniu współczesnego odbiorcy, mnóstwo wiadomości po latach nie traciło na aktualności, niektóre żarty z kolei stały się prawdą! Oto nasze kalendarium.
1992 - od razu zastrzegliśmy, że nie będziemy za nic przepraszać! Ani za pomysł wysłania ówczesnego wojewody bydgoskiego Antoniego Tokarczuka w ambasadory na Ukrainę, ani za rozczarowanie niespełnioną zapowiedzią lokalnych eliminacji konkursu na Najpiękniejszy Biust RP (ciekawe, co redaktorom w duszach grało). Obiecaliśmy bydgoszczanom budowę piętrowego parkingu na Starym Rynku. Temat, jak wiadomo, wraca do dziś.
1993 - zasugerowaliśmy, że nastąpi nowy administracyjny podział kraju na województwa pokrywające się z diecezjami (jak pamiętamy, Bydgoszcz wtedy jeszcze straciłaby na pewno status stolicy). Zagotowaliśmy też urzędników Urzędu Wojewódzkiego pisząc, że jego gospodarz będzie rozdawał po 300 milionów złotych rekompensat - „Express” kosztował wtedy... 1500 złotych...
<!** reklama>1994 - w tamtym roku 1 kwietnia przypadał na przedłużony, świąteczny weekend. Z „poczwórnego” wydania dowiedzieliśmy się, że powstaną Uniwersytet Bydgoski (!) i Politechnika Bydgoska. W skład uniwerka miała wchodzić także Akademia Medyczna...
1995 - próbowaliśmy wciągnąć do zabawy Czytelników, płacąc za najlepsze dowcipy. Nie udało się.
1996 - koledzy z działu sportowego postanowili zamieszać wśród fanów żużla, wymyślając duo-speedway. Ciekawe, kto chciał na motocyklu zobaczyć obu braci Gollobów naraz? Dział lokalny z kolei „zaangażował” ówczesnego rzecznika policji do apelu o zrzutkę na komisariat Szwederowo. Prosiliśmy o paliwo, jedzenie, farby i... sorty mundurowe.
<!** Image 3 align=right alt="Image 147624" sub="1 kwietnia 1998 r. na pierwszej stronie zrobiliśmy zdjęcie „Expressu” na... Marsie (wykonała je jakoby sonda „Pathfinder”) i opatrzyliśmy je podpisem „Ktoś już tam był. Bez wątpienia istota inteligentna” Fot. Dariusz Bloch">1997 - hit dekady. Wymyśliliśmy wykupienie części bydgoskiego lotniska przez prywatnego inwestora i... wznowienie lotów do Warszawy (i to po 10 zł za bilet). Jak się okazało, loty miały być przywrócone w... maju. Niczego to Państwu nie przypomina?.. Na stronach sportowych można było znaleźć informację o odwołaniu trenera piłkarzy Zawiszy. Następnego dnia okazało się, że to prawda. Koledzy sportowcy płonęli z zażenowiania.
1998 - napisaliśmy, że NBP zdecydował o wymianie (w obawie przed fałszerstwem) wszystkich pięciozłotówek. Oddelegowaliśmy do tej operacji inspektorów Urzędu Wojewódzkiego. Zrobiliśmy też zdjęcie „Expressu” na... Marsie (wykonała je jakoby sonda „Pathfinder”) i opatrzyliśmy je podpisem „Ktoś już tam był. Bez wątpienia istota inteligentna”.
1999 - po raz pierwszy rzuciliśmy (miły sercu niektórych radnych) postulat likwidacji Straży Miejskiej w Bydgoszczy. Podobno prezydent miasta Roman Jasiakiewicz na początek zaproponował, że wystarczy jej 50 procent dotacji. Strażnicy mieli roznosić wśród mieszkańców ankiety, dla najpilniejszych respondentów przewidziano „wjazdówki” do strefy śródmiejskiej.
2000 - na dziesięciolecie „Expressu” znów spojrzeliśmy w niebo. W informacji pod znamiennym tytułem „Kosmiczny dziurkacz” próbowaliśmy uwierzyć w UFO nad Fordonem.
2001 - podpuściliśmy bydgoszczan, że ojciec Rydzyk planuje ekspansję na Bydgoszcz - jego uczelnia miała stanąć w Myślęcinku.
2002 - odwołaliśmy prima aprilis. Kolejny przedłużony świątecznie weekend wydał nam się zbyt długi na żarty.
2003 - imponujący schron, zaprojektowany przez autora słynnej kryjówki Josipa Bros Tito, miał służyć na wypadek wszelkich zagrożeń tylko prezydentowi Dombrowiczowi, jego rodzinie i najbliższym współpracownikom. Jak się okazało, nie był potrzebny.
2004 - „Express” skrzy się dowcipami. Prezydent Dombrowicz tym razem miał sobie na Osowej Górze wybudować ratusz prim (by nie dojeżdżać do pracy). Przysłowiowy Józef K. z kolei stał się pierwszą w Polsce ofiarą niezapłaconego mandatu za psie odchody (temat znowu jakby znajomy). Napisaliśmy też, że zgodnie z życzeniem posła Wyrowińskiego, Toruń trafił do województwa pomorskiego, a Bydgoszcz do Wielkopolski - taki był efekt najnowszego podziału kraju. I moment historyczny - wojewoda Romuald Kosieniak zwołał konferencję na „elektryzujący temat”. Na miejscu okazało się, że zakpił z żurnalistów. 1 kwietnia czekał na nich szampan zamiast newsów.
2005 - nikomu było do śmiechu. W tych dniach umierał Jan Paweł II. Pozwoliliśmy sobie zatem tylko na drobną manipulację, zapowiadając, że osoby otyłe (powyżej 130 kg) będą płacić podwójnie za przejazd autobusem. Ktoś je też miał przy wejściu ważyć...
2006 - koledzy z działu sportowego wykombinowali, żeby 1 kwietnia odrodzić tradycje bydgoskiego hokeja na bazie połączenia z TKH. Patrząc na pozycję toruńskich hokeistów dziś, należy się tylko cieszyć, że to nie było prawdą. Twierdziliśmy też, że - w obawie przed ptasią grypą - będzie trzeba swoje wycieraczki nasączać specjalnym płynem dezynfekującym, co miało podlegać kontroli.
2007 - przestraszyliśmy pedagogów i lekarzy, sugerując, że będą musieli poddać się lustracji. Tego dnia wystartował też system A+T, umożliwiający przejazd przez Bydgoszcz tylko na jeden bilet. I to nie był, na szczęście, żart!
2008 - marzenia ściętej głowy. „Widzieliśmy” w Bydgoszczy Michała Listkiewicza z PZPN, z którym miała się wiązać przeprowadzka EURO 2012 z Gdańska nad Brdę.
2009 - znowu dobraliśmy się do straży miejskiej, ogłaszając ponownie plany jej likwidacji. W dzień sesji Rady Miasta puściliśmy oko tak celnie, że plotki na ten temat stały się przyczyną interpelacji. Nie wiadomo, czy tym samym nie zakpili z nas tym razem radni. A trener kadry siatkarskiej miał zaprosić tego dnia do współpracy trenera Delecty. Wiedział, co robi, że tak nie zrobił?
2010 - domyślcie się Państwo sami...