
Tomasz Bonisławski, libero BKS Visła Bydgoszcz, opowiada o ostatnim meczu pucharowym z Jastrzębskim Węglem oraz o tym co czeka w najbliższym czasie siatkarzy.
Na kolejnych stronach wypowiedzi bydgoskiego siatkarza. Proszę przesuwać palcem po smartfonie lub strzałką na ekranie komputera>>>

Jak podchodziliście do meczu z Jastrzębskim Węglem?
Dla nas to było święto. Nastawiliśmy się tak, że nic nie musimy. Już sam awans do ćwierćfinału był dla nas sukcesem. Pokazać się na tle takiej drużyny jak Jastrzębie to wielki plus. Znaliśmy swoje miejsce w szeregu i chcieliśmy pobawić się siatkówką. Różnie to wyglądało na boisku, ale robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by walczyć z nimi jak najdłużej. Niestety, były takie fragmenty kiedy wiele do nich traciliśmy.

Jednak było widać znaczącą różnicę między wiceliderem Plus Ligi a wiceliderem zaplecza elity.
No tak. Pokazali swoją klasę szczególnie w kontrze i bezwzględnie wykorzystywali każdy nasz błąd.

Chyba nie tylko, bo ich zagrywka była niezwykle silna i precyzyjna, ostrzeliwali was nią niemiłosiernie. Nie szło się im przeciwstawić?
Widzieliśmy o tym, że praktycznie każdy z nich „kopie” niesamowicie mocno i byliśmy na to przygotowani, ale co innego teoria, a co innego praktyka. W lidze nie mieliśmy do tej pory do czynienia z tak zagrywającym rywalem. Stąd przestój w drugim secie, kiedy nam odjechali z wynikiem, w pozostałych dwóch wyglądało to całkiem nieźle.