Właśnie na pytania o Rosjan najczęściej musiał odpowiadać szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Witold Bańka. WADA w 2019 r. wykluczyła Rosję na cztery lata ze startów w najważniejszych imprezach. Powodem było systemowe stosowanie dopingu u tamtejszych sportowców i manipulacje przy danych dotyczących badań. W grudniu 2020 apelację Rosji odrzucił Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS). Skrócił jednak karę zawieszenia sportowców i Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) do dwóch lat.
W tym czasie przedstawiciele Rosji nie mogą uczestniczyć m.in. w igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich. Ci, którzy spełnią wymagania dotyczące wyjątków nie mogą startować pod własną flagą i wysłuchać hymnu na podium. Problem w tym, że "wyjątków" w Tokio będzie 335. Na strojach nie będą mieć rosyjskiej flagi, ale jej kolory już tak. Zamiast nazwy państwa pojawi się z kolei na nich akronim Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC).
ZOBACZ TEŻ:
- Jako prezydent WADA muszę opierać swoje opinie na faktach i dowodach, nie odczuciach. Z jednej strony werdykt CAS jest bardzo pozytywną informacją i zwycięstwem. Potwierdził bowiem wszystkie nasze zarzuty. Jesteśmy jednak rozczarowani tym, że długość obowiązywania sankcji została obniżona z czterech lat do dwóch. Rekomendowaliśmy też inne rozwiązania dotyczące strojów - podkreślał Bańka podczas czwartkowej konferencji prasowej w Tokio.
Sprawa Rosjan i opinii Bańki na temat werdyktu CAS powtarzała się jednak w pytaniach większości zagranicznych dziennikarzy.
- Jako WADA zaakceptowaliśmy tę decyzję. Nie mogę wyrazić prywatnej opinii na ten temat. W tej sprawie WADA była prokuratorem, nie sędzią. Pretensje do nas o werdykt CAS są nieuzasadnione - ucinał Polak.
Kiedy Rosja może wrócić do rodziny olimpijskiej?
- Jestem w tym temacie bardzo ostrożny. Monitorujemy, jak wygląda sytuacja i czy RUSADA faktycznie jest niezależna. Jej powrót do systemu nie jest jednak kwestią tygodni czy miesięcy. To będzie pewnie długotrwały proces - przyznał w rozmowie z naszą redakcją.
ZOBACZ TEŻ:
Za badania antydopingowe na igrzyskach nie będzie odpowiadał MKOl, ale niezależny organ, Międzynarodowa Agencja Testowania (ITA). W samym czerwcu tego roku 150 organizacji antydopingowych pobrało ok. 25 tys. próbek od sportowców. To najlepszy wynik od rozpoczęcia pandemii.
Podczas igrzysk od sportowców zostanie pobranych ok. 5000 próbek krwi i moczu. Ze względu na m.in. krótszy pobyt w wiosce olimpijskiej, częstsze będą testy poza nią, a nawet przed wylotem do Tokio. Próbki będą przechowywane przez 10 lat.
Czy japońskie igrzyska, wyjątkowe pod wieloma względami, wyróżnią się też pozytywnie pod względem czystości rywalizacji?
Tomasz Dębek, Tokio
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
- Najseksowniejsze lekkoatletki świata. Kibice je uwielbiają! [ZDJĘCIA]
- Igrzyska w Tokio nie będą bezpieczne? "To samobójcza misja"
- Dla niej gra Kubot. Jego piękna narzeczona to była Miss Polski!
- Nastula: Nie wyobrażam sobie igrzysk bez kibiców [WYWIAD]
- Włodarczyk: Bojkot byłby gorszy niż odwołanie igrzysk
- Przewidywania przed Tokio 2020: Nawet 17 medali dla Polski
ZOBACZ TEŻ:
- Urocza kolarka podbija serca kibiców [ZDJĘCIA]
- Mistrzyni skoków pozowała dla "Playboya". W Pekinie zawiodła [ZDJĘCIA]
- Igrzyska w Tokio bez Korei Północnej. Wycofali się z powodu koronawirusa
- Japończycy nie chcą igrzysk w 2021 r. Znów zostaną przełożone?
- Olimpijska nadzieja miała koszmarny wypadek. "Cud, że żyje"
- Wirus groźniejszy niż terroryzm. Sportowcy popierają decyzję
Seksowna dziennikarka sportowa Erika Fernandez rozebrała się...
