Tokio 2020: protest uwzględniony, Lewandowski w półfinale
Lewandowski to jeden z naszych kandydatów do miejsca w czołówce, nawet medalu. Swój bieg eliminacyjny Polak rozpoczął spokojnie, później przesunął się w górę stawki. Na ostatnim okrążeniu rozegrał się dramat. Lewandowski, zblokowany przy krawężniku, upadł. Wydawało się, że szansa przepadła. Polak dokończył bieg, na ostatniej pozycji.
Polska ekipa złożyła jednak protest, który jury uwzględniło, dopuszczając Lewandowskiego do półfinału. W praktyce nie było wyjścia. Powtórki telewizyjne pokazały, że tuż przed feralnym zdarzeniem Lewandowski został najpierw pociągnięty za numer startowy przez jednego z rywali, a następnie popchnięty przez innego przeciwnika. To drugie skutkowało utratą równowagi.
Lewandowski pokorny
Polak chwilę wcześniej był pogodzony z porażką: Jak chcesz rozśmieszyć Boga, to powiedz mu o swoich planach - mówił przed kamerą TVP. - W danym momencie największe szczęście może być dla kogoś przekleństwem, a czasami największy pech, nieszczęście, największa przegrana może być największym błogosławieństwem w przyszłości. Biorę to bardzo mocno na klatę, z pokorą i dalej robię swoje. Jak będę płakał, to nic mi to nie da.
Po pozytywnej decyzji jury dodał:- Ja swojego planu nie zrealizowałem. Nie będę skakał z radości. Cieszę się oczywiście, że dostałem tę szansę.
