Policjanci i mieszkańcy Piasków mają do rozwiązania zagadkę. W sobotę w nocy przy pętli autobusowej zobaczyli połamane słupy telefoniczne, zniszczone szyldy i kamerę przy sklepie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170115" sub="Silny wiatr czy robota wandali? Wkrótce okaże się, kto jest odpowiedzialny za bałagan na Piaskach, ale trzeba przyznać, że to obraz jak po burzy... Fot. Dariusz Bloch">
Nasi reporterzy dojechali na miejsce wczoraj. Drewniany słup telefoniczny, który złamał się jak zapałka, został już usunięty. Na chodniku wiły się jeszcze kable telefoniczne, wiatr rozwiewał śmieci, a pod sklepem leżały resztki szyldu. Kamera, która mogłaby zarejestrować, co się wydarzyło w sobotę w nocy była skierowana w niebo. Na osiedlu krążą dwie wersje zdarzeń.
- Podobno w nocy jakaś banda podpitych młodzieniaszków złamała słup. Rozkopali śmietniki, wieszali się na kablach i zdewastowali szyld banku nad bankomatem mówi mieszkanka Piasków.
Zgłoszenie o wandalach odebrała też policja. - Sygnał od mieszkanki okolicy odebraliśmy w sobotę około godz. 1.00 w nocy. Z jej relacji wynikało, że grupa młodzieży zachowuje się głośno. Kiedy patrol dojechał na miejsce, nikogo już nie było. Będziemy wyjaśniać tę sprawę mówi Maciej Daszkiewicz z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
<!** reklama>
Ekspedientki z pobliskiego sklepu spożywczego BSS, które pracowały tej nocy, twierdzą, że za wszystkie zniszczenia jest odpowiedzialna wichura: - Przecież tu taki wiatr wiał, jakby wszystko nam chciało powyrywać. Dziewczyna, która była na mocnym dyżurze, mówiła, że wezwała policję, bo zaczęły druty lecieć i bała się, że kogoś prąd porazi. To musiał być wiatr, bo tu nikogo nie było. - Przecież nam szyldy powyrywało i gałęzi z pobliskiego lasu, nawiało - mówi pani Bożena, kierowniczka sklepu. Te słupy telefoniczne były już spróchniałe, zgniłe i lekko wygięte, więc nic dziwnego, że nie przetrwały silnych wiatrów.
Wichura czy wandale są winni bałaganu na Piaskach? Trudno powiedzieć, ale nie można zaprzeczyć, że weekendowe wiatry siały zniszczenie w całej Bydgoszczy.
- Od piątku do niedzieli dyżurni centrum przyjęli 138 zgłoszeń - wylicza Adam Ferek, dyrektor ratuszowego wydziału zarządzania kryzysowego - Przy ulicach Kościuszki, Białogardzkiej i Gdańskiej niebezpieczeństwo stanowiły poluzowane dachówki. W domu przy ul. Przyjaznej poluźniło się blaszane pokrycie dachowe, a przy ul. Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej gałąź drzewa spadła na samochód. Na szczęście, nikogo nie było w środku. Wiatr uszkodził też kilka wiat przystankowych, znaki drogowe i sygnalizatory świetlne. Wszystkie zniszczenia zostały już naprawione.