<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Pan C. i wiele podobnych osób to pechowcy. Z tych czy innych względów stali się tzw. trzeciodłużnikami. Ich pech polega na tym, że o niczym nie wiedzieli do czasu, aż odebrali pisma od komornika. To dość kosztowne pismo - komornik wzywa do zapłacenie od 2 do 5 tysięcy złotych. Za nic.
Mechanizm wkręcenia kogoś w zapłatę własnych długów jest bardzo prosty. Wystarczy lewy rachunek albo faktura. Tak było i teraz - pan C. dowiedział się, że jego były szwagier przewoził mu meble i nakręcił 400 kilometrów. Miało to kosztować 2 tysiące złotych. Oczywiście nikt niczego nigdy nie woził, ale faktura to faktura. Były szwagier ma kłopoty finansowe, bo zgodnie z wyrokiem sądu musi płacić alimenty, ale ich nie płaci. Dziwnym trafem nie ma też żadnego majątku. Nawet własnej szczoteczki do zębów. Alimenty próbuje od szwagra wyciągnąć komornik, ale z czego tu ciągnąć... Ano od dłużników. Wystarczy, że pan były szwagier wskaże pana C. jako osobę, która mu nie zapłaciła. Fakturka jest? Jest. No to komornik zamiast byłego szwagra ściga pana C.
<!** reklama>To wszystko jest zgodne z polskim prawem. Komornik działa zgodnie z przepisami. Pan były szwagier robi co może i na co przepisy pozwalają, żeby nie płacić. Bogu ducha winni ludzie obrywają za nic.
Kiedyś czytałem trochę prozy Franza Kafki. Gruby „Zamek” był o tym, jak normalny człowiek chce porozmawiać z władzą i nie może. „Proces” opowiadał o bezsilności wobec niezrozumiałych działań wymiaru sprawiedliwości. To nie fikcja. Kafka wiedział, o czym pisze.