Jest niewielka, ma około 4-6 mm długości, i około 3 mm szerokości. Ma czerwonobrunatne, silnie spłaszczone, owalne ciało, zwężające się ku przodowi. Gnieździ się w pomieszczeniach, najczęściej w meblach tapicerowanych, pod boazerią lub tapetami. Jest pasożytem, posiada narządy gębowe typu kłująco-ssącego, żywi się krwią ssaków (w tym człowieka). Mają zapach przypominający gnijące maliny. Tak pluskwę domową opisuje Wikipedia.
O pluskwach wiele się czytało w dawnych powieściach czy we wspomnieniach z czasów wszelakich wojen. Wydawać by się mogło, że już na stałe pożegnaliśmy się z tym pasożytem, a tu taka niespodzianka. Pan Artur, któremu w drodze z delegacji towarzyszyło gniazdo pluskiew w siedzeniu kolejowego przedziału, jest dowodem na to, że batalia o czystość to wojna niemająca końca. Podstępny wróg wykorzystuje każdą ludzką słabość. Przede wszystkim niechęć do mycia - mycia się i mycia miejsc, w których ludzie przebywają.
<!** reklama>
Pluskwiany incydent to powód do wstydu dla PKP Intercity, bo to przewoźnik odpowiada za czystość swojego taboru. Kto ma okazję podróżować po Polsce, ten wie, że pociągi i autobusy nieraz aż lepią się od brudu. To, na szczęście, normą nie jest, ale do norm europejskich wciąż nam niestety daleko. Dobrze, że firma szybko i we właściwy sposób zareagowała. Choć oczywiście i pasażerowie swoje mają za uszami. Nie tylko w przenośni. Odtąd jednak będę bardzo, ale to bardzo uważnie przyglądał się siedzeniu, na które będą chciał usiąść. Pluskwy to jednak nie są przyjemne towarzyszki podróży.