Po jego silnych prawych sierpowych ówcześni pięściarze natychmiast zapoznawali się z matą ringu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 144281" sub="Małżeństwo Violetta i Mirosław Kuźmowie coraz częściej są widziani na bokserskich imprezach w naszym regionie. Tak było w hali Zawiszy podczas niedawnego memoriału Edwarda Rinke. Fot. Sławomir Ciara">Tak było, między innymi, w 1981 roku, kiedy mistrzostwo Polski seniorów wywalczył w niespełna dwie minuty.
W tamtym okresie Mirosław Kuźma miał 22 lata. Z ringu zmiatał krajowych rywali, a w finale MP w Zabrzu pokonał już w 1 starciu przez nokaut Czesława Kapałkę (MZKS Knurów).
- Kapałka też miał czym uderzyć. Znaliśmy się dobrze, bo on był również wychowankiem Zawiszy - wspomina tamten czas Mirosław Kuźma.
We wcześniejszych potyczkach w zabrzańskich MP z przeciwnikami także wygrywał w pierwszych rundach. Najpierw z Białkowskim (Star Starachowice), a w półfinale - z mającym również piorunujący cios - Chamerskim (Gwardia Warszawa). Po tej imprezie bydgoscy kibice okrzyknęli go królem nokautu. Dodajmy, że w tym czasie Zawisza rywalizował w ekstraklasie, a bydgoski pięściarz wagi lekkośredniej powalał z nóg przeciwników w ligowych walkach. Często zdarzało się tak, iż trenerzy oddawali punkty walkowerem lub zgłaszali do składu słabego zawodnika, który zaraz po gongu został poddany przez sekundanta.
Do sędziów kiwnął głową
Najgroźniejszym dla Mirosława Kuźmy konkurentem w owym czasie był Andrzej Krysiak z Gwardii Łódź. Bił się z zawiszaninem o reprezentacyjny dres, jednak w 1982 roku na mistrzostwa świata do Monachium pojechał Mirosław Kuźma.
<!** reklama>- Łodzianin był niewygodnym rywalem, umiał klinczować, czasem nawet - kiedy arbiter nie widział - przytrzymać - dodaje bydgoski pięściarz. W Monachium Kuźma był o krok od co najmniej brązowego medalu, jednak w ćwierćfinale sędziowie wypunktowali niejednogłośnie zwycięstwo 3:2 na punkty Irlandczyka Corra. - Niepocieszony Kuźma zszedł z ringu, w stronę sędziów kiwnął głową, bo mu tylko to pozostało - tak Jerzy Gebert relacjonował dla Polskiego Radia.
Zaspali na ważenie
Osobny rozdział to start bydgoskiego króla nokautu w ME juniorów. Było to w 1978 roku w Dublinie. Kuźma po błyskawicznym zwycięstwie w eliminacjach, w ćwierćfinale trafił na Rumuna Imbra. Kierownictwo naszej reprezentacji z Jerzym Kulejem na czele (był pierwszym trenerem kadry juniorów) w ciemno stawiało na bydgoszczanina. Tymczasem w dniu, kiedy miał wystąpić w ringu, wcześnie rano odbywało się ważenie zawodników kategorii półśredniej, w której to boksował Kuźma. Ale na oficjalnym ważeniu zabrakło Polaka.
- Nasze kierownictwo po prostu zaspało - powiedział były zawodnik Zawiszy.
Znane nazwisko w klubie
Po zakończeniu pięściarskiej kariery poświęcił się pracy szkoleniowej. Ukończył kurs na AWF we Wrocławiu i posiada kwalifikacje instruktora boksu. Prowadził nawet ligowy zespół Zawiszy. Jednak trenerska przygoda nie trwała długo. Po pewnym czasie zrezygnował z pracy. - Nie widziałem przyszłości i dlatego wziąłem rozbrat z tym zawodem - tłumaczył.
Niedawno wraz z żoną Violettą wstąpił do Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Bardzo mocno zaangażował się w działalność klubu. Ma już swoje pomysły, by P-KKSB był jeszcze bardziej otwarty na sprawy pięściarstwa w naszym regionie.
- Coś trzeba robić, nie można zupełnie zapomnieć o wybranej przez siebie dyscyplinie sportu - stwierdził.
- My natomiast jesteśmy bardzo radzi, iż kolejny bardzo znany pięściarz z regionu zasilił nasze szeregi - powiedział Józef Łysoń, członek Zarządu P-KKSB z siedzibą w Bydgoszczy.
Teczka osobowa
Mirosław Kuźma
- Lat 51, zawodnik Zawiszy Bydgoszcz, boksował w wadze półśredniej i lekkośredniej. Mistrz Polski seniorów (1981 r.), mistrz Polski juniorów (1977 r.), 4-krotny brązowy medalista mistrzostw Polski (1979,80,84,85), srebrny medalista młodziezowych mistrzostw kraju (1978 r.). Stoczył ponad 200 pojedynków. Klubowi trenerzy: Zygmunt Zawadzki, Ryszard Rybski i Zenon Wojdylak.