Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Też jestem złodziejką (recenzja książki Joanny M. Chmielewskiej)

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
fot. Archiwum Expressu Bydgoskiego/Wyd. MG
Kiedyś mi się to też przytrafiło. Byłam bardzo młodą dziennikarką, kiedy podczas wyjazdu do rodziny na wieś usłyszałam historię tak smakowitą, że postanowiłam ją „sprzedać”. Młodością i młodzieńczym brakiem dystansu staram się pokryć do dziś palące poczucie wstydu, bo do głowy mi nie przyszło, że tą publikacją mogłam komuś zrobić wielką przykrość.

Myślałam, że podrasowanie okoliczności i fakt, że rodzina mieszka w innym województwie będą dostatecznym alibi. Nie były, krewni do dziś mają mi za złe naruszenie ich prywatności i nic już nie dało się naprawić. Czy podobny bilans będzie miała pisarka, bohaterka najnowszej książki Joanny M. Chmielewskiej?... Dlaczego Filip, pierwszy mężczyzna, którego naprawdę kochała, określa ją mianem oszustki i wyrzuca za drzwi? Czemu Maniek oskarża ją o doprowadzenie do śmierci Muzyka?... Czemu żyjący z pisania czasem zamieniają się w wampiry, wysysające z rodziny, znajomych i nieznajomych ich historie? Czemu trawią je, a kiedy już zostają przełożone na papier, zapominają?...
Marta (określmy ją tak, choć jej prawdziwa tożsamość
jest jedną z zagadek powieści
potrafi nawet płacić za historie z życia wzięte. Każda może zyskać potencjalne rozwinięcie. Kobieta cierpi też jednak na dość rzadką i oryginalną przypadłość - hipergrafię. To kompulsywna potrzeba pisania, ale nie tworzenia literatury, a wewnętrzna siła, która każe po prostu stawiać miliony liter, zapisywać nimi maczkiem czy to lustra, czy torebki po mące... W Marcie choroba stoi obok talentu. Jak okiełznać oba te żywioły, gdy młoda ciągle kobieta nie chce (nie umie?) dopuścić do siebie pomocy? Są przecież chętni. Donata, właścicielka zakładu... pogrzebowego czy Filip właśnie. I jest wreszcie Antonia, wiedźma - szeptucha, której opowieść jest bodaj najbardziej poruszająca ze wszystkich, choć akurat ona nie została „ukradziona” w pisarskim celu... Ona też pomoże wygrać Marcie z jej demonami. I da iskierkę nadziei.
Joanna M. Chmielewska dała się już poznać czytelniczkom (bo cóż, to właśnie jednak jeden z pięknych przykładów literatury określanej mianem babskiej
kameralnymi, przyciągającymi uwagę powieściami. W „Karminowym szalu” czy „Sukience z mgieł” spotykałyśmy już kobiece bohaterki, które były stawiane przed różnymi życiowymi problemami i z których (oczywiście, czytanie powinno krzepić!) wychodziły zwycięsko. Tym razem jednak ten zakręt siedzi bardziej w głowie niż okolicznościach zewnętrznych, choć i te dla Marty łaskawe nie były. Mnie jednak bardziej odpowiadały poprzednie klimaty. Bardzo autorkę polubiłam za to ciepło w rysunku jej bohaterów, za siłę, z którą się podnoszą z różnych upadków. Tym razem rzecz wydaje mi się jednak zbyt przekombinowana... Choć kilka pomysłów z przyjemnością bym... ukradła. Czy to już objaw pisarskiej choroby? Jej niepokojący nawrót?...
Joanna M. Chmielewska, Złodziejka, Wydawnictwo MG, Warszawa 2018.
https://expressbydgoski.pl/agatha-i-jack-szukaja-agenta-w-parku-mordercow-recenzja-ksiazki/ar/13067833

Zobacz wideo. Jak napisać dobre CV?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo