https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Testament z piekła rodem

Grażyna Ostropolska
Wyrwała Martę z piekła. Kilka godzin ściągała z niej skorupę brudu, potem zawiozła do lekarza. - Tę 89-letnią kobietę pozbawiono majątku i godności. Miała umrzeć, by nie zawadzać spadkobiercom - ocenia pani Elżbieta, siostrzenica Marty. Historia jej ciotki ma przestrzec tych, którym śpieszno spisać testament.

Wyrwała Martę z piekła. Kilka godzin ściągała z niej skorupę brudu, potem zawiozła do lekarza. - Tę 89-letnią kobietę pozbawiono majątku i godności. Miała umrzeć, by nie zawadzać spadkobiercom - ocenia pani Elżbieta, siostrzenica Marty. Historia jej ciotki ma przestrzec tych, którym śpieszno spisać testament.

<!** Image 2 align=right alt="Image 138983" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch ">Ksiądz ogłosił z ambony apel ojca. Marciniak prosił o pomoc. Chciał oddać dobrym ludziom córeczkę. Jej matka i siostra bliźniaczka zmarły w połogu. Marta szybko podjęła decyzję - przysposobi małą.

Marta Foryniak słynęła z dobrego serca. Znała się na ziołach, pomagała ludziom i zwierzętom. Swoją wiedzę próbowała przekazać adoptowanej Janinie. Z miernym skutkiem, bo córka zdradzała symptomy umysłowej ociężałości. Dopóki żył mąż Marty, jakoś sobie radzili. 10 hektarów ziemi nie stało odłogiem, a obora pełna była zwierząt. Po jego śmierci wszystko się zmieniło. Marta przepisała gospodarstwo Jance. Miała 75 lat, wierzyła, że córka zajmie się nią i pochowa. Stało się inaczej. Janka sprowadziła do jej domu Stefana, darmozjada i pijaka. Zaczęły się awantury. A 3 lata temu córka w tajemnicy przed matką sporządziła testament. „Oświadczam, że do całości spadku powołuję Anetę Grudkę, córkę Leonarda i Zofii” - napisała. Aneta miała wtedy 17 lat. Była jej chrześniaczką.

Wiosną tego roku Janka źle się poczuła. Leon Wituski, brat Marty, tak zapamiętał ostatnie spotkanie z siostrzenicą: - Prosiła, żebym przyjechał. Sprzedawała trzy jałówki. - Chciałabym też sprzedać gospodarstwo i kupić mieszkanie w mieście. Mógłbyś mi coś poszukać? - spytała. Obiecał, że się rozejrzy. O testamencie na rzecz Anety Grudki nic jeszcze nie wiedział: - Usłyszałem o tym, gdy Janka zmarła. W szpitalu, dwa dni po naszej rozmowie - wspomina. Dzień wcześniej Janinę zabrało pogotowie. Miała

ostre bóle.

Co było ich przyczyną, pan Leon nie wie. - Sekcji zwłok nie było, bo Grudka z siostrą poszły do dyrektora szpitala i wyprosiły, by nie robić. Tłumaczyły, że chcą zmarłej szybko pogrzeb urządzić - twierdzi Witucki. Wtedy też dowiedział się o testamencie. - Pogrzeb zrobię, ale Martą opiekować się nie będę, bo pracuję - zapowiedziała młoda spadkobierczyni. Staruszką zajął się MOPS.

<!** reklama>Pani Elżbieta dowiedziała się o tym przypadkiem, bo ciocia na swój los nie umiała się poskarżyć.

Postanowiła Marcie pomóc. Zabrać ją do siebie (mieszka w innym województwie) lub umieścić w DPS. Barierą stał się dowód osobisty. Okazało się, że Marta go nie ma. Przetrzymywała go Aneta Grudka. - Zawiadomiłam policję i dowód się znalazł - wspomina pani Elżbieta. Załatwiła ciotce płatną opiekunkę, założyła konto, na które wpływało 800 zł emerytury. Zrobiło się nerwowo. Martę pobił Stefan, konkubent zmarłej Janki. Nie wyniósł się z domu po jej śmierci. Było mu wygodnie. - Ciotka miał siniaki na całym ciele , ale gdy przyjechała policja, powiedziała, że....upadła - wspomina Elżbieta. Zdenerwowało ja to, że spadkobierczyni nie poczuwa się do opieki nad staruszką. Wynajęła adwokata, a ten w imieniu Marty wystąpił o zachowek. Odpowiedź spadkobierczyni nie dawała złudzeń. 19-latka pisze: „Uprzejmie wyjaśniam, że nie wyrażam zgody na zapłacenie zachowku na rzecz Marty Foryniak. Od około 10 lat opiekowałam się Janiną i jej matką. Pani Marta wiedziała o treści testamentu i oświadczyła, że nie będzie się domagać niczego po swojej córce. W rzeczy samej ową nieruchomość Janina dostała w darowiźnie właśnie od swojej matki. W tym stanie rzeczy żądanie zachowku jest nadużyciem prawa”.

Pani Elżbieta czuje, że zostawienie ciotki samej staje się niebezpieczne: - W lipcu dzwoni do mnie opiekunka - wspomina. - Mówi, że ciotka miała krwotok. Dzień wcześniej ktoś przyniósł Marcie zupę. Nie zmyła talerza, źle się poczuła. Uznałam, że

to nie są przelewki.

Była u ciotki, gdy pojawiła się Aneta. - Chciała dostać oświadczenie, że opiekuje się ciocią. Zdumiał mnie jej tupet. Powiedziałam, że nie napiszę, że doskonale wiem, co robiła i powiem o tym w sądzie, a ciotkę zabieram do siebie.

Elżbieta załatwiła transport i przyjechała po Martę następnego dnia. - Na podwórzu stał ojciec Anety i krzyczał, że zabrania mi wchodzić na ziemię jego córki. Groził, że powiadomi prokuraturę - wspomina.

Cztery godziny ściągała z ciotki skorupę brudu, kupiła jej nowe ubrania, zaprowadziła do lekarzy specjalistów. - Teraz to mi jest jak w niebie - usłyszała od Marty. Pokazuje zdjęcia zadbanej staruszki i cieszy się, że ostatnie miesiące swojego życia ciotka przeżyła godnie. Zmarła przed miesiącem. Diagnoza: niewydolność krążenia.

Anecie spadł kłopot z głowy. Nie nadweręży spadku na zachowek. 10 hektarów ziemi, dom, nowa obora, stodoła i owczarnia będą jej. - Słyszałam, że wychodzi za mąż - podpowiada Elżbieta.

Próbujemy z panią Anetą porozmawiać. Nie ma czasu i ochoty. Rzuca słuchawkę, a kolejnych telefonów nie odbiera. We wsi mówią, że to nie pierwszy spadek, który rodzinie Grudków zapisała w testamencie obca osoba. Mają ludzie

fart?

Notariusz, który sporządzał testament pani Janiny, nie ma sobie nic do zrzucenia. - Ja pilnuję, by na dokumencie był podpis sporządzającego testament i data. Potwierdzam to swoim nazwiskiem. Tylko tyle - wyjaśnia specyfikę tzw. testamentu prostego.

- Zapytałam sędziego, dlaczego przyklepując testament nie zainteresował się losem 89-letniej matki zmarłej - relacjonuje tę rozmowę pani Elżbieta. - Usłyszałam, że to sądu nie interesuje, że kuzynka mogłaby przekazać w testamencie wieżę Eiffela, a sądowi nic do tego. Zabolało mnie, że mamy takie bezduszne prawo.

Czy można się dziwić, że w domach opieki społecznej przebywa tak wielu starych ludzi, za których utrzymanie płaci państwo?

W systemie anglosaskim sporządza się tzw. testament dzielony. Wylicza się kto, jaką część majątku dostanie, a nawet jakie warunki musi spełnić, by stać się godnym spadku. U nas zdarza się spisywanie notarialnych umów dożywocia, ale to rzadkie przypadki. W przedwojennym polskim prawodawstwie sporządzanie takich umów było bardzo popularne. Miały one nadzwyczaj

szczegółowe zapisy.

Dotarliśmy do jednego z nich. Przed notariuszem Janem Knachem z Nakła stanęli w czerwcu 1937 roku właściciel ziemi Piotr Czerwiński i jego syn Edmund. Ten ostatni w zamian za przekazanie mu ojcowizny zobowiązał się nie tylko do zapewnienia rodzicom godziwych warunków mieszkaniowych. Miał im, wedle ustalonego tą umową harmonogramu, przekazywać dwa litry świeżego tłustego mleka dziennie oraz trzy funty świeżego tłustego masła tygodniowo, a od 1 lutego do 1 listopada dwa mendle świeżych kurzych jaj tygodniowo. Co roku miał im też dawać po centarze soli i cukru oraz 800 zł w złocie na ubranie i tytułem kieszonkowego - w kwartalnych ratach z góry. Na wiosnę miał obowiązek dostarczyć rodzicom

sześć metrów szczap sosnowych

Przy czym drzewo miało być porąbane, ususzone i umieszczone w szopie już we wrześniu. Do tego 20 tys. sztuk suchego dobrego torfu oraz 20 centarów węgla. Jesienią każdego roku obdarowany musiał przekazać rodzicom 10 tłustych gęsi po 16 funtów wagi każda oraz 10 młodych tłustych kaczek po 6 funtów wagi, przy czym gęsi i kaczki miały być wykąpane i ususzone. Od lipca do września należało się rodzicom 20 kurcząt. Co roku mieli dostawać dwie młode tłuste świnie po 3 centary, przy czym miały być one ubite, oporządzone i wniesione do mieszkania dożywotników...

To tylko część tej notarialnej umowy. Jak mają się do tego współczesne zapisy? Nijak...

Warto wiedzieć

Ostatnia wola

Testament spisany przez notariusza trudniej podważyć niż własnoręczny. Obowiązkiem notariusza jest sprawdzenie tożsamości spisującego ostatnią wolę, jego świadomości i zdolności do czynności prawnych. Testament musi być napisany w języku, który spadkodawca zna. Za granicą rolę notariusza pełnić może konsul.

Każdy testament można odwołać przez napisanie nowego i wyraźne zaznaczenie, że poprzedni ma być odwołany.

Zdarza się, że spadkobiercami są osoby spoza rodziny, ale polskie prawo daje najbliższej rodzinie prawo do zachowku. Przysługuje jej część majątku po zmarłym. Osoby niezdolne do pracy oraz małoletni otrzymają dwie trzecie udziału w spadku, przysługującego im ustawowo, pozostali - połowę udziału. Dotyczy to dzieci, rodziców i współmałżonka. Zachowku nie dostaną osoby, które zrzekły się dziedziczenia bądź są jego niegodne, np. dopuściły się przestępstwa wobec spadkodawcy, przerobiły lub zniszczyły testament. Do zachowku nie ma też prawa małżonek, z którym zmarła osoba była w trakcie rozwodu lub separacji.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski