Czterech pracowników zakładu usług leśnych usuwało zaatakowane przez kornika świerki. Gdy po zakończonej pracy mężczyźni wracali do samochodu, na jednego z nich przewróciła się brzoza, wyrwana z korzeniami prawdopodobnie podmuchem wiatru. 50-latek został trafiony w głowę i zmarł na miejscu. Mimo założonego kasku nie miał żadnych szans.
CZYTAJ TEŻ: Tragiczny wypadek w drukarni Pack Plus: Maszyna obcięła głowę pracownikowi
Ponad 30-metrowa brzoza była zdrowa i nie miała żadnych oznak chorobowych, wskazujących na potrzebę jej usunięcia. Wcześniej rosła osłonięta od wiatru przez otaczające ją świerki, niestety z powodu ataku kornika drzewa uschły i straciły igły, zmniejszając tę osłonę. Prawdopodobnie zamarcie okolicznych drzew miało także wpływ na poziom wód gruntowych, co mogło osłabić system korzeniowy brzozy.
Horodniany. Napad kiboli Śląska na Biedronkę. 19 osób zatrzy...