Misiowi odpadają oczka, łopatka do piaskownicy ma kształt noża, sznurek do ciągnięcia samochodziku może oplątać się wokół szyi... Inspekcja handlowa ma na celowniku importerów zabawek.
<!** Image 2 alt="Image 166195" sub="Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej skonfiskowali, między innymi, „Zestaw do pisania” z ostrym nożem i zestaw samochodowy, który może skaleczyć dziecko Fot. Dariusz Bloch">
Spora część zabawek nie spełnia podstawowych wymagań bezpieczeństwa. Tak jest chociażby z telefonem komórkowym firmy Xu&Fun Handlowa.
„Xu Xiaojun, prowadzący działalność gospodarczą z siedzibą w Bydgoszczy, informuje, że zabawka „Mobile telefhone 3210” * nie spełnia zasadniczych i innych wymagań rozporządzenia ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej z dnia 14 listopada 2003 roku w sprawie zasadniczych wymagań dla zabawek, z uwagi na podniesiony poziom ciśnienia akustycznego oraz brak instrukcji użytkowania. Wyrób ten stwarza zagrożenie uszkodzenia słuchu i zostaje wycofany z obrotu” - płatna informacja o takiej treści, zawierająca dodatkowo adres firmy oraz numer seryjny feralnego telefonu, ukazała się przed kilkoma dniami w lokalnej prasie, między innymi „Expressie”. Treść oraz wymiary ogłoszenia narzucone były przez inspekcję handlową. Ta po kontroli telefonu, prześwietleniu go w specjalistycznym laboratorium, nakazała wycofanie wyrobu ze sprzedaży. Zabawkowa komórka miała bardzo głośny dźwięk. Pojawienie się informacji w prasie świadczy o tym, że importer nie dostosował się do decyzji. Płatna, rzucająca się w oczy informacja to kolejna kara - przy okazji rzucająca cień na imię przedsiębiorcy.
Przerażający dźwięk
- Ta zabawka miała przerażający dźwięk - wspomina Grażyna Kociszewska, wojewódzki inspektor inspekcji handlowej w Bydgoszczy. Dodaje, że sytuacja z dziecięcymi zabawkami ostatnio poprawiła się, co nie znaczy jednak, że inspektorzy wyeliminowali całkowicie kolorowe niebezpieczeństwo.
<!** reklama>
- Zawsze mówimy rodzicom: jeśli chcecie kupić zabawkę dziecku, najpierw sami się nią pobawcie, podotykajcie, pootwierajcie, rzućcie nawet o podłogę. Jeśli się nie rozpadnie, to znak, że jest solidna. Bezpieczeństwo kosztuje. Niestety, często chcąc oszczędzić pieniądze, sięgamy po tanie zabawki - wyjaśnia Grażyna Kociszewska. Przez WIIH w Bydgoszczy przewinęły się już setki zabawek, nie tylko chińskich, co do których zarzuty mają konsumenci lub inspektorzy kontrolujący punkty sprzedaży. Na co natrafili?
Maluch może połknąć
- Niebezpieczne są przede wszystkim przedmioty, które dziecko może połknąć. Wiadomo, że najmłodsze dzieci wszystko biorą do buzi. A taka grzechotka rozpada się po dotknięciu! Inny przykład: pluszowy miś, któremu odpada nosek lub oczka. Przecież dziecko może je połknąć i się zakrztusić. Była też sytuacja, nie w Bydgoszczy, gdzie dziecko prawie udusiło się sznurkiem, służącym do ciągnięcia zabawki! Taki sznurek może mieć maksymalnie 22 cm długości, a bywają zabawki, przy których ma on długość ponad 40 centymetrów - opowiada Grażyna Kociszewska.
Młotek dla 6-latka
Pracownicy inspekcji zauważyli, że sprzedawcy sprytnie zaznaczają na opakowaniach zabawek, że te są przeznaczone dla dzieci powyżej 3 roku życia. - I chcą nam wmówić, że gumowym młotkiem będzie się bawiło sześcioletnie dziecko! - mówi oburzona szefowa WIIH. Przestrzega, że produkty bezpieczne, po niezbędnych testach, które przeszły pomyślnie, oznaczone są znakiem CE. Jednak i na to handlowcy oferujący towar „Made in China” mają na to swoje - łudząco podobne do europejskiego - oznaczenie. Gdy zostaną przyłapani przez kontrolę na oszustwie tłumaczą, że to przecież znaczy „China export”. - Gdy zobaczymy znak CE, prosimy o poświadczenie jego oryginalności odpowiednimi dokumentami - wyjaśnia Grażyna Kociszewska.
Kara nie tylko dla niesolidnych producentów zabawek
- Płatne oświadczenie w prasie jest karą nie tylko dla niesolidnych producentów zabawek. Pod koniec ubiegłego roku podobne oświadczenie musiał wydać jeden z bydgoskich zakładów pogrzebowych, który na reklamach zapewniał, że ma najtańsze usługi w mieście. Po kontroli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów okazało się, że tańsze niż u konkurencji były nieliczne usługi, a całość wprowadzała w błąd czytających reklamę. Zakład musiał zamieścić oświadczenie w prasie.
- Drukowaniem nazwisk w prasie karani są też pijani kierowcy.
- W słowie „telfhone” jest błąd - powinno być telephone, ale to oryginalna nazwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji