Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tandetne i niebezpieczne

Katarzyna Oleksy
Misiowi odpadają oczka, łopatka do piaskownicy ma kształt noża, sznurek do ciągnięcia samochodziku może oplątać się wokół szyi... Inspekcja handlowa ma na celowniku importerów zabawek.

Misiowi odpadają oczka, łopatka do piaskownicy ma kształt noża, sznurek do ciągnięcia samochodziku może oplątać się wokół szyi... Inspekcja handlowa ma na celowniku importerów zabawek.

<!** Image 2 alt="Image 166195" sub="Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej skonfiskowali, między innymi, „Zestaw do pisania” z ostrym nożem i zestaw samochodowy, który może skaleczyć dziecko Fot. Dariusz Bloch">

Spora część zabawek nie spełnia podstawowych wymagań bezpieczeństwa. Tak jest chociażby z telefonem komórkowym firmy Xu&Fun Handlowa.

„Xu Xiaojun, prowadzący działalność gospodarczą z siedzibą w Bydgoszczy, informuje, że zabawka „Mobile telefhone 3210” * nie spełnia zasadniczych i innych wymagań rozporządzenia ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej z dnia 14 listopada 2003 roku w sprawie zasadniczych wymagań dla zabawek, z uwagi na podniesiony poziom ciśnienia akustycznego oraz brak instrukcji użytkowania. Wyrób ten stwarza zagrożenie uszkodzenia słuchu i zostaje wycofany z obrotu” - płatna informacja o takiej treści, zawierająca dodatkowo adres firmy oraz numer seryjny feralnego telefonu, ukazała się przed kilkoma dniami w lokalnej prasie, między innymi „Expressie”. Treść oraz wymiary ogłoszenia narzucone były przez inspekcję handlową. Ta po kontroli telefonu, prześwietleniu go w specjalistycznym laboratorium, nakazała wycofanie wyrobu ze sprzedaży. Zabawkowa komórka miała bardzo głośny dźwięk. Pojawienie się informacji w prasie świadczy o tym, że importer nie dostosował się do decyzji. Płatna, rzucająca się w oczy informacja to kolejna kara - przy okazji rzucająca cień na imię przedsiębiorcy.

Przerażający dźwięk

- Ta zabawka miała przerażający dźwięk - wspomina Grażyna Kociszewska, wojewódzki inspektor inspekcji handlowej w Bydgoszczy. Dodaje, że sytuacja z dziecięcymi zabawkami ostatnio poprawiła się, co nie znaczy jednak, że inspektorzy wyeliminowali całkowicie kolorowe niebezpieczeństwo.

<!** reklama>

- Zawsze mówimy rodzicom: jeśli chcecie kupić zabawkę dziecku, najpierw sami się nią pobawcie, podotykajcie, pootwierajcie, rzućcie nawet o podłogę. Jeśli się nie rozpadnie, to znak, że jest solidna. Bezpieczeństwo kosztuje. Niestety, często chcąc oszczędzić pieniądze, sięgamy po tanie zabawki - wyjaśnia Grażyna Kociszewska. Przez WIIH w Bydgoszczy przewinęły się już setki zabawek, nie tylko chińskich, co do których zarzuty mają konsumenci lub inspektorzy kontrolujący punkty sprzedaży. Na co natrafili?

Maluch może połknąć

- Niebezpieczne są przede wszystkim przedmioty, które dziecko może połknąć. Wiadomo, że najmłodsze dzieci wszystko biorą do buzi. A taka grzechotka rozpada się po dotknięciu! Inny przykład: pluszowy miś, któremu odpada nosek lub oczka. Przecież dziecko może je połknąć i się zakrztusić. Była też sytuacja, nie w Bydgoszczy, gdzie dziecko prawie udusiło się sznurkiem, służącym do ciągnięcia zabawki! Taki sznurek może mieć maksymalnie 22 cm długości, a bywają zabawki, przy których ma on długość ponad 40 centymetrów - opowiada Grażyna Kociszewska.

Młotek dla 6-latka

Pracownicy inspekcji zauważyli, że sprzedawcy sprytnie zaznaczają na opakowaniach zabawek, że te są przeznaczone dla dzieci powyżej 3 roku życia. - I chcą nam wmówić, że gumowym młotkiem będzie się bawiło sześcioletnie dziecko! - mówi oburzona szefowa WIIH. Przestrzega, że produkty bezpieczne, po niezbędnych testach, które przeszły pomyślnie, oznaczone są znakiem CE. Jednak i na to handlowcy oferujący towar „Made in China” mają na to swoje - łudząco podobne do europejskiego - oznaczenie. Gdy zostaną przyłapani przez kontrolę na oszustwie tłumaczą, że to przecież znaczy „China export”. - Gdy zobaczymy znak CE, prosimy o poświadczenie jego oryginalności odpowiednimi dokumentami - wyjaśnia Grażyna Kociszewska.

Kara nie tylko dla niesolidnych producentów zabawek

  • Płatne oświadczenie w prasie jest karą nie tylko dla niesolidnych producentów zabawek. Pod koniec ubiegłego roku podobne oświadczenie musiał wydać jeden z bydgoskich zakładów pogrzebowych, który na reklamach zapewniał, że ma najtańsze usługi w mieście. Po kontroli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów okazało się, że tańsze niż u konkurencji były nieliczne usługi, a całość wprowadzała w błąd czytających reklamę. Zakład musiał zamieścić oświadczenie w prasie.
  • Drukowaniem nazwisk w prasie karani są też pijani kierowcy.
  • W słowie „telfhone” jest błąd - powinno być telephone, ale to oryginalna nazwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!