https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Taksówkarze wojują, a klient stracił

Monika Żuchlińska
Od września za przejażdżkę taryfą płacimy więcej. Niektóre korporacje taksówkarskie ze zniesieniem zniżek zwlekały. Zapłaciły za to wysoką cenę.

Od września za przejażdżkę taryfą płacimy więcej. Niektóre korporacje taksówkarskie ze zniesieniem zniżek zwlekały. Zapłaciły za to wysoką cenę.

<!** Image 2 align=right alt="Image 5302" >Jako pierwsze ze zniżek wycofały się największe korporacje - Zrzeszenie, Łuczniczka, Mercedes. Klienci tych firm już 1 września za kurs płacili znacznie więcej.

- Rosną ceny paliwa, eksploatacji samochodów, składki na ZUS. Nie mogliśmy sobie dłużej pozwolić na promocyjne ceny. Mogliśmy zostawić zniżki i podnieść stawkę za kilometr, ale to byłoby nieuczciwe - tłumaczy Zbigniew Kurpierewicz, prezes Zrzeszenia Transportu.

Prawdziwy koszmar

Pozostałe firmy taksówkarskie ze zniesieniem rabatów jednak zwlekały. W mocnym postanowieniu utrzymania niższych cen wytrzymały tylko kilka dni.

- Wrzesień to miesiąc zastoju. Zniesienie zniżek w takim okresie to był zły pomysł. Im wyższa cena, tym mniej klientów - to prosta zasada. Ale nie chcieliśmy wojować z dużymi korporacjami. Po kilku dniach wycofaliśmy się - otwarcie mówi szef jednej z mniejszych firm taksówkarskich.

Bardziej ostrych słów nie szczędzą sami zainteresowani. Zdaniem kierowców taxi, początek września był zapowiedzią prawdziwej wojny. Twierdzą, że konkurencja zmusiła ich do zniesienia zniżek. A zrobiła to stosując nieuczciwe metody.

- Pierwsze dni września to był koszmar. Cztery na dziesięć zgłoszeń od klientów były prawdziwe. Reszta to pudła. Na taryfie jeżdżę od kilkunastu lat, ale nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Jestem przekonany, że to robota konkurencji. Pudła się skończyły, gdy znieśliśmy zniżki - opowiada „Expressowi” jeden z bydgoskich taksówkarzy Radio Taxi Komfort.

Kuriozalny Niemcz

Od 5 września żadna zrzeszona taksówka w Bydgoszczy nie oferuje już klientom promocyjnych cen. Mogą na nie liczyć jedynie pasażerowie zamawiający kursy do Fordonu lub za miasto. Na długich trasach nadal obowiązuje 20-procentowa zniżka. Zdaniem wielu taksówkarzy, takie rozwiązanie w praktyce się nie sprawdza. - Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Rodzina, którą zawożę do zoo w Myślęcinku, płaci pełną stawkę. Podchmielony klient, z którym jadę trzy kilometry dalej, do willi w Niemczu, dostaje zniżkę. Bo to już kurs za granicę miasta. W efekcie za dowóz płaci mniej niż ta rodzina. Na takie absurdy musimy się godzić. Sprawa byłaby przejrzysta, gdyby zamiast fikcyjnych zniżek obowiązywały realne stawki za kilometr - komentuje taksówkarz.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski