Bydgoszczanie nie chcą być radnymi osiedlowymi, ani nie chcą ich wybierać. Na jedno z ostatnich wyborczych spotkań w Śródmieściu przyszło pięć osób.
<!** Image 2 align=right alt="Image 86657" sub="Z radnymi osiedlowymi można porozmawiać choćby na takich spotkaniach, jak na tym zorganizowanym przez „Express” / Fot. Tadeusz Pawłowski">Do 24 czerwca co dzień odbywać się będą wybory rad osiedli. I codziennie organizatorzy - „stara” rada osiedla i urząd miasta, trzymać będą kciuki, aby przyszła wymagana do ważności wyborów liczba osób. Jeśli nie, będzie trzeba je powtarzać do skutku. Jednak, nawet jeśli zjawią się mieszkańcy, okazać się może, że nie ma chętnych do pracy w radzie.
Bo co radny osiedlowy ma z tego, że jest radnym? - Tyle co hodowca z gołębi. Jastrząb ma mięso, wiatr ma pierze, a hodowca g.... świeże – obrazowo o profitach mówi Ignacy Kołata, wieloletni przewodniczący Rady Osiedla Szwederowo. - Ostatnio przyszło wybrać 9 radnych 19 osób, a to za mało. I to mimo, że na osiedlu były plakaty. Trzeba być zainfekowanym robotą społeczną i mieć chyba świra, żeby się tym zajmować – uważa Ignacy Kołata.
<!** reklama>Radni osiedlowi narzekają, że ich rola w mieście jest żadna. Nie mają na nic wpływu, nikt ich nie słucha, a co gorsza, na ich działalność jest coraz mniej pieniędzy. - Budżet zależy od liczby mieszkańców, nasze Szwederowo ma ich prawie 30 tysięcy, więc co roku dostajemy z miasta 24 tysiące złotych – wylicza przewodniczący.
To wystarczyć musi na organizację paczek świątecznych dla najuboższych, podarków na Dzień Dziecka, a także na sztandarową imprezę - Dni Szwederowa.
- Są miasta, gdzie rady osiedli w ogóle nie dostają pieniędzy, a działają doskonale, na przykład w Poznaniu – mówi Lech Zagłoba-Zygler, radny z Komisji Samorządności Rady Miasta Bydgoszczy, która nadzoruje wybory. - Myślę, że wpływ na fatalną frekwencję ma zniechęcenie ludzi i niewiara w to, że można coś zmienić. Ludzie nie pytają – co mogę zrobić dla innych, pytają – co ja będę z tego miał. Wszędzie wokół mamy wyścig szczurów, więc działalność społeczna nie jest popularna. A szkoda, bo działacze osiedlowi sa bardzo ważni - uważa radny. - Mogą na przykład sami przedstawić projekty uchwał, mogą aktywizować lokalną społeczność i zbierać petycje w jakiejś sprawie, wreszcie wpływają na politykę poprzez radnych miejskich. - Zapewniam, że czynimy starania, aby zwiększyć budżety osiedlowych rad, ale to trudne. Miasto ma ograniczone fundusze, a budżet nie jest z gumy – mówi Lech Zagłoba-Zygler.
Gdzie na wybory?
Już dziś mieszkańcy Osowej Góry wybiorą pięciu nowych radnych osiedlowych. Wyborcze spotkanie odbędzie się wac salce katechetycznej parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego (ulica Kolibrowa 5) o godzinie 19.