Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak wspominają swoje pierwsze miłości znani bydgoszczanie. Jak wtedy wyglądali?

MP
Z okazji walentynek zapytaliśmy znanych bydgoszczan, czy w jakiś szczególny sposób celebrują ten dzień i jak wspominają swoje miłości z lat szkolnych.
Z okazji walentynek zapytaliśmy znanych bydgoszczan, czy w jakiś szczególny sposób celebrują ten dzień i jak wspominają swoje miłości z lat szkolnych. Filip Kowalkowski/Archiwum, Dariusz Bloch,Tomasz Czachorowski
Z okazji walentynek zapytaliśmy znanych bydgoszczan, czy w jakiś szczególny sposób celebrują ten dzień i jak wspominają swoje miłości z lat szkolnych.

Z okazji walentynek zapytaliśmy znanych bydgoszczan, czy w jakiś szczególny sposób celebrują ten dzień i jak wspominają swoje miłości z lat szkolnych.

Grażyna Szabelska
Dnia zakochanych jakoś szczególnie nie obchodzi Grażyna Szabelska, bydgoska radna PiS. - To sympatyczne święto, ale staram się okazywać uczucia na co dzień - mówi. - Moja pierwsza miłość? To czasy liceum. To mój mąż Paweł. Uczęszczaliśmy razem do V LO do klasy o profilu rozszerzony angielski. Od razu wpadł mi w oko, ale dopiero po maturze zostaliśmy parą. To była miłość od pierwszego wejrzenia, a dojrzewała na bazie przyjaźni. Lubiliśmy spędzać ze sobą czas, chodzić na prywatki. Pobraliśmy się po studiach. A w tym roku obchodzimy 25-lecie ślubu.

Monika Matowska
Monika Matowska, przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy, uważa, że każda chwila, by okazać pozytywne uczucia drugiej osobie jest dobra. - W relacjach partnerskich raczej nie świętuję tego dnia - mówi. - Jednak mam 10-letnią córkę i 14 lutego obdarowuję ją drobnymi upominkami. Pola lubi rysować i zawsze mogę liczyć na laurkę z serduszkiem. Walentynki to dla mnie raczej miłe wspomnienie z podstawówki. Kiedyś tego dnia dostałam trzy kartki od kolegów. Sporo na nich napisali, a że mieliśmy w klasie tylko jednego Pawła, Marcina i Piotra, więc łatwo było się domyśleć, kto był autorem. Uczęszczałam do bardzo zgranej klasy w SP nr 6, w której uczniowie się przyjaźnili i to były takie fajne dowody sympatii. Zakochałam się jednak później. Pamiętam pierwszą moją randkę.Poszliśmy na Torbyd i do McDonalds’a.

Mirosław Kozłowicz
Dość oryginalny w okazywaniu uczuć i sympatii jest Mirosław Kozłowicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy. Swoją żonę poznał w Technikum Elektronicznym, gdzie oboje się uczyli. - Parą zostaliśmy dwa tygodnie po ukończeniu szkoły - mówi. - Zabrałem Justynę nad morze i tak się zaczęło, ale o rękę poprosiłem ją w scenerii Tatr, na wysokości 2000 m n.p.m. - pod Kozim Wierchem. Wszystko zostało zarejestrowane na kamerze VHS. Do dziś wspominamy te oświadczyny i śmiejemy się z zaskoczenia Justyny. Od niej dostałem też najsympatyczniejszą walentynkę. Jeszcze wtedy nie była moją żoną. Zdjęcie przedstawiało parę na motocyklu Harley-Davidson, na którym Justyna metodą „wytnij i wklej”, przy użyciu nożyczek i kleju, podmieniła twarze motocyklistów na nasze. Tę kartkę mamy do dziś w naszych zbiorach. Spełniło się też marzenie o wspólnych podróżach motocyklowych.

Michał Stasiński
- Nie daję się porwać temu walentynkowemu szaleństwu - mówi Michał Stasiński, poseł PO. - Jednak 14 lutego na pewno wybiorę się z moją 14-letnią córką do kina. Sympatie ze szkolnych lat wspominam jednak fajnie. Może trudno w to uwierzyć, ale byłem zakompleksionym i nieśmiałym chłopakiem. W klasie byłem o rok młodszy od moich rówieśników, najniższy, no i rudy. W podstawówce podkochiwałem się w jednej z koleżanek, ale pierwszą miłość przeżyłem w liceum. Miała na imię Małgorzata i tak, jak ja uczęszczała do I LO. Razem braliśmy udział w mszach świętych za ojczyznę i to patriotyczne podejście było okazją do spotkań po lekcjach aż w końcu zostaliśmy parą.

Tomasz Marcysiak
- Moją pierwszą sympatią była Kasia - mówi dr Tomasz Marcysiak, socjolog z Wyższej Szkoły Bankowej z Bydgoszczy. - W I klasie podstawówki nawet się o nią biłem, bo kolega kopnął jej tornister - śmieje się.
W szkole średniej zakochałem się w altowiolistce. - Agnieszka uczęszczała do liceum muzycznego, a ja bardzo zabiegałem o jej względy - mówi. - Wystawałem pod jej szkołą i czekałem aż skończy lekcje, by ją odprowadzić do domu. Chciałem nawet nieść jej altówkę, ale nigdy mi na to nie pozwoliła. Dla niej zacząłem nawet chodzić na koncerty do filharmonii. Środowisko muzyczne lepiej poznałem dzięki mojemu tacie, który był dyrektorem w szkole muzycznej. Ci ludzie mi imponowali, bo potrafili grać na instrumentach, a ja wtedy uczęszczałem do szkoły zawodowej w "Romecie". Z Agnieszką do dziś utrzymuję kontakt.
W wieku 19 lat Tomasz Marcysiak poznał Magdę. - To była pierwsza poważna miłość - mówi. - Chodziliśmy ze sobą trzy lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!