Spis treści
- W takiej dyskusji są, jak zwykle, są dwa punkty widzenia - pracowników i tych, którzy ich zatrudniają.
Szara strefa kwitnie w gastro
- Szef nam powiedział krótko, że oficjalnie wpisze nam, że pracujemy po 160 godzin w miesiącu, a mi na przykład wychodzi ponad 300. Tłumaczył, że ponosi zbyt duże koszty podwyżki stawki minimalnej za pracę. W moim przypadku, umowy zlecenia, to jest od stycznia 27,70 zł brutto za godzinę. Za 150 godzin mam płacone oficjalnie, a za kolejne tyle na czarno. Bo roboty jest dużo! Szef powiedział, że musi kombinować, bo inaczej pójdzie z torbami - opowiada nam pan Jerzy, pracownik firmy ochroniarskiej w Bydgoszczy, dodając: - W naszej branży to teraz normalne, mój przypadek nie jest wcale odosobniony. I na pewno sytuacja nie zmieni się, gdy od lipca stawka zostanie podniesiona do 28,10 złotych brutto za godzinę.
- Zarabialiśmy trochę więcej niż minimalna, to znaczy podstawia plus premia, a od tego roku szef nam zabrał premie, żeby, jak powiedział "dołożyć do minimalnej", także dostajemy dokładnie tyle, ile rok temu - opowiada pani Jagoda z Torunia, która pracuje w dużym sklepie osiedlowym.
Nie inaczej jest w gastronomii. - Szczerze? Pracuję w gastro od wielu lat i nie znam przypadku, żeby umowa była idealnie respektowana. Myślę, że u nas jest pod tym względem najgorzej. Ja już nawet nie mówię o przypadkach, jak trzeba prosić codziennie, żeby w ogóle coś było na piśmie. Często jest minimalna na umowie o pracę, jeśli jakimś cudem się ją podpisze, ale nawet jak się pracuje więcej godzin niż osiem i w weekendy, nie ma grosza więcej, a słyszałem nawet o sytuacjach, że szefowie każą, żeby pracownicy dzielili się z nimi napiwkami, szok! - mówi Dominik, młody pracownik restauracji w powiecie bydgoskim. Ma mniej niż 26 lat, więc minimalna powinna być większa a o podatek, którego nie płaci, a - jak - podkreśla - "dziwnym trafem nie jest". Jednak na papierze wszystko się zgadza. "Papier wszystko przyjmie".
Zawsze było kombinowanie i płacenie pod stołem
Wysokie koszty zatrudnienia to jedno, ale praca na czarno jest w Polsce znana od wielu lat. Przerabialiśmy już to!
- Cóż, tak jest, ale teraz są to ogromne pieniądze, od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 roku całkowity koszt zatrudnienia pracownika wynosi 5110,76 zł, a od lipca wzrośnie do 5180,64 zł. A przecież to nie jedyny nasz koszt, inne też rosną - komentuje pan Marcin, który ma kilka sklepów w powiecie włocławskim i zatrudnia 10 osób. - To cud, że jeszcze nie splajtowaliśmy. Wysokie koszty pracy pchają firmy do uciekania w szarą strefę.
Płaca minimalna od stycznia 2024 i od lipca 2024
Dodajmy, że od stycznia najniższa pensja na u mowie o pracę wynosi 4242 zł brutto miesięcznie, a od lipca to ma być 4300 zł.
Pytamy w PIP, jaka jest skala nadużyć pracodawców w kombinowaniu przy minimalnej pensji.
- Nie mogę powiedzieć, że nagle nastąpił wzrost takich przypadków na Kujawach i Pomorzu, gdyż wciąż brakuje pracowników, co je blokuje - twierdzi Waldemar Adametz, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy. - Jednak w ostatnim czasie nasz inspektor ujawnił np., że firma przekazywała sporą część wynagrodzenia swoim pracownikom przez wykupione ubezpieczenie, z którego były przelewane pieniądze regularnie na konta zatrudnionych. Sprawa jest w toku i współpracujemy w tym zakresie intensywnie z ZUS-em, do którego nie były w ten sposób odprowadzane składki.
Ci, z którymi rozmawialiśmy, akurat o takiej sytuacji nie wspomnieli, ale pokazuje ona, że firmy szukają różnych, nielegalnych, sposobów, by obniżyć koszty pracy.
- Najniżej zarabiający pracownicy wykazują entuzjazm, ale eksperci biją na alarm - zwraca uwagę w rozmowie z PAP Ewelina Gawlik, ekspertka ds. rynku pracy i prezes agencji Nova Praca Group. - Przedsiębiorstwa, szczególnie te z sektorów, gdzie koszty pracy mają istotne znaczenie, mogą być zmuszone do redukcji zatrudnienia, by zachować konkurencyjność.
