Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica bydgoskiego lasu

Grzegorz Młokosiewicz
Tytuły w mediach goniących za sensacją nie pozostawiały cienia wątpliwości, że parający się handlem autami, zatrzymany ze wspólnikiem, były policjant zamordował z zimną krwią tirówkę i jej klienta.

Tytuły w mediach goniących za sensacją nie pozostawiały cienia wątpliwości, że parający się handlem autami, zatrzymany ze wspólnikiem, były policjant zamordował z zimną krwią tirówkę i jej klienta.

<!** Image 3 align=none alt="Image 182022" sub="Chwila rozkoszy z przydrożną panienką kosztowała dwóch mężczyzn podejrzenie o morderstwo Fot.: Tadeusz Pawłowski">Obaj panowie - Piotr D. i Wojciech J. - siedzieli sobie beztrosko w samochodzie, gwarząc z koleżanką po fachu zamordowanej 19-latki. Te sceny policjanci, próbujący rozwikłać sprawę, wyłuskali z zapisu monitoringu położonej opodal miejsca zbrodni stacji benzynowej z restauracją. Wystarczyło, aby obaj mężczyźni z zarzutami prokuratorskimi znaleźli się za kratami.

Tłumaczyli...

później w śledztwie, że tylko przypadek zrządził, iż tego dnia znaleźli się tym miejscu, bowiem jechali do Szczecina po samochód. Droga z Lubartowa, gdzie mieszkali, była widocznie dość długa, zapewne nużąca, zatem, jak to często bywa, zapragnęli umilić sobie popas towarzystwem jednej z pań, które licznie wówczas okupowały zjazdy do lasu z bydgoskiej obwodnicy, niedwuznacznie demonstrując, że z pruderią nic ich nie łączy.

Śledczy połączyli ich jednak z brutalnym mordem, do którego doszło akurat tego samego dnia, 4 października 2009 roku. Ofiary znalazł przypadkiem grzybiarz, wędrujący z koszykiem niedaleko zjazdu krajowej „dziesiątki” z węzła w Stryszku w kierunku na Solec Kujawski.

<!** reklama>W lesie leżały zmasakrowane ciała kobiety i - jak należało przypuszczać - jej klienta, niespełna 30-letniego pracownika jednej z firm w Białych Błotach. Obojgu poderżnięto gardła. Morderca postrzelił też mężczyznę w szyję i rękę. Opodal znaleziono samochód należący do zabitego. Nie było kłopotu z ustaleniem personaliów obu ofiar, bowiem miały przy sobie dokumenty.

Z ustaleniem innych okolicznościami zbrodni nie poszło śledczym już tak gładko. Już po kilku dniach ustalono, że wyparowała jak kamfora Natalia P. - koleżanka zamordowanej. Inne jej znajome zarzucały, że poszukiwania policyjne idą złym torem, przypominają raczej zorganizowaną akcję nękania zapracowanych kobiet i ich klientów.

Krótko siedzieli...

dwaj podejrzani lubartowianie. „Zapuszkowani” kilka dni po zbrodni, wyszli na wolność, gdyż sąd przychylił się do zażalenia ich obrońców. Nadal ciążył na nich zarzut zabójstwa. Jedynym obciążającym ich dowodem był zapis kamery monitoringu w Makowiskach. Dopiero badania DNA wykluczyły Piotra D. i Wojciecha J. z kręgu podejrzeń. Stało się to po wielu długich miesiącach żmudnego śledztwa trwającego od października 2009 r. po pierwsze dni stycznia 2011 r.

Przesłuchano w tej sprawie osiemset osób, zlecając pół setki badań porównawczych DNA. Analizowano setkę billingów telefonicznych. Wszystko to - jak dotąd - daremny trud. Wreszcie 8. stycznia 2011 r. media informują o umorzeniu śledztwa. Akta wylądowały na półce. Mimo to, jak powiedział prokurator Wiesław Giełżecki z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy: - Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością mamy zabezpieczone DNA sprawcy, co oznacza, że wcześniej czy później znajdziemy podejrzanego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!