Polacy obawiali się trudnych warunków atmosferycznych przed meczem z Hiszpanią, tymczasem w piątek wczesnym popołudniem w Sewilli padało, natomiast 3,5 tys. km dalej w Sankt Petersburgu Szwedzi grali ze Słowakami w niemal 30-stopniowym upale.
ZOBACZ TEŻ:
Nie tylko ze względu na pogodę mecz toczył się w powolnym tempie. Szwedzi zostali zmuszeni do prowadzenia gry, w czym nie czuli się specjalnie komfortowo. Słowaków z kolei po wygranej 2:1 z Biało-Czerwonymi urządzał remis. Mogli się więc bronić, a po odzyskaniu piłki i kontrach kilka razy zagrozili bramce przeciwnika.
W pierwszej połowie efektem było najnudniejsze dotychczas 45 minut turnieju. Padł tylko jeden celny strzał, ze strony Szwecji. Po przerwie widowisko trochę się rozkręciło, kibice zobaczyli kilka ciekawych akcji i sytuacji podbramkowych. Strzelecki impas został jednak przełamany dopiero na kwadrans przed końcowym gwizdkiem. Martin Dubravka sfaulował Alexandra Isaka w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystał Emil Forsberg.
W końcówce Słowacy przycisnęli, do wyrównania zabrakło im naprawdę niewiele. Nie potrafili jednak wstrzelić się w bramkę (0 celnych strzałów przez całe spotkanie!), wobec czego ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się Szwedzi.
- Trzymaliśmy się planu w pierwszej połowie. Później Szwecja się otworzyła. Szkoda, że straciliśmy tak głupią bramkę. Musimy powalczyć w Hiszpanii o punkty. Naszym celem jest awans do fazy pucharowej - zapowiadał przed kamerami TVP Sport Ondrej Duda, reprezentant Słowacji znany polskim kibicom z gry dla Legii Warszawa.
ZOBACZ TEŻ:
Co to oznacza dla Polaków?
Po dwóch meczach Szwecja ma na koncie 4 punkty (bramki 1:0), Słowacja 3 (2:2). Oznacza to dla nas... kolejny mecz o wszystko. Jeśli Biało-Czerwoni (0 pkt, 1:2) mają zachować szansę na wyjście z grupy, w sobotę w Sewilli muszą z Hiszpanią (1 pkt, 0:0) co najmniej zremisować.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Rekordy EURO 2020. Najstarsi, najmłodsi, najwyżsi, najniżsi....
Dziewięć lat po Euro 2012. Co robią dziś polscy (anty)bohate...
